zaterdag 1 september 2018

Wegerer Scholz 1



leśniczówka na Boża Góra latch 80

Trzeci pamiętnik chodzi o 4 pokolenia rodziny von Wegerer - Scholz. Prawdopodobnie są potomkowie Konstantina von Wegerera żyjąc w okresie 1650 - 1780. Fascynująco, ciekawe spojrzenie na życie w tamtym okresie na Dolnym Śląsku, a szczególnie na rodziny Wegerer i Scholz i ich związek z Schaffgotschowem.


Boża Góry w roku 1756,


Dzisiaj, mój synu Jörgu, muszę się z tobą pożegnać pierwszy raz w moim życiu. Idziesz na wojnę z twoje dwadzieścia lat, wojna od której wszyscy mamy nadzieję że będzie wolność i pokój. Zostanę tu w nasze małej wiosce Gotthardsberg i będę na ciebie czekać. Ty wiesz, jak ciężko było dla mnie pożegnanie i może widziałeś, jak płaczę po raz pierwszy w twoim życiu. Nie wstydziłem się tego, w obecność wielu ludzi, którzy przyszli pożegnać się z trzema młodymi chłopaki z Boża Góra. Kiedy wasz wóz wyjechał, ja, Magdalena i inne kobiety z wioski, szłyśmy za nami, przez drogą na dole do Kwieciszowice. Jednak Magdalena została tam z innymi dziewczynami. Wiec to byliśmy my, trzema matkami, które poszli za wami aż na drogę do Stara Kamienica. Patrzałeś jak wszyscy inni, tylko od czasu do tylu, ponieważ byłeś szczęśliwy i dumny, aby mogąc służyć wielkiemu Fryderykowi. Kiedy wóz zatrzymał się koło karczma w Kwieciszowice, aby ludzie z Kwieciszowice mogli się łączyć z wami, jeszcze raz z miłością pomachałeś do mnie i wysłałeś pocałunek w powietrze. Na pewno będę musiał pomyśleć o tej pięknej, ale i tez strasznej dla mnie moment. My, trzy matki, powoli wspięliśmy się na długą górę do Boża Góra. Przeszliśmy obok siebie, ale nic nie mówiliśmy. Nie dlatego, że nie mamy więcej oddech, ale nasze szyja bolało z emocji.

Teraz siedzę w twoim małym pokoju, pod dachem leśniczówki, i suwałem twój stolik przy oknie. Mogę patrzeć do Stara Kamienica i dalej w kierunku Jelenia Gora, tam będziecie dziś w nocy.

Het derde dagboek, gaat over het leven 4 generaties van de familie von Wegerer  - Scholz. Waarschijnlijk zijn ze nakomelingen van Konstantin von Wegerer, in de periode 1650 - 1780. Een fascinerend interessante kijk op het leven in die tijd in Neder Silezië en met name die van de families Wegerer en Scholz en hun relatie met de familie Schaffgotsch.

Gotthardsberg in het jaar 1756


Vandaag, mijn zoon Jörg, moet ik voor de eerste keer in mijn leven afscheid van je nemen. Je trekt met je twintig jaar ten strijde in een oorlog, waarvan we allemaal hopen op vrijheid en vrede. Ik blijf hier achter in ons kleine dorpje Gotthardsberg en zal op je wachten. Je weet, hoe zwaar het afscheid voor me was, en je hebt me misschien voor het eerst in je leven zien huilen. Ik schaamde me er niet voor, ten opzichte van de vele mensen die naar het afscheid van jullie drie jongemannen uit Gotthardsberg waren gekomen. Toen de wagen vertrok, liepen ik, Magdalena en enkele andere vrouwen uit het dorp achter jullie aan, de weg naar Blumendorf af. Magdalena bleef daar echter met de andere meisjes achter. Zo waren wij het de drie moeders, die jullie wagen tot aan de weg naar Kemnitz volgden. Jij keek net als de anderen, maar af en toe achterom, want jullie waren vrolijk en trots, de grote Friedrich te kunnen dienen. Toen de wagen bij de herberg in Blumendorf stopte, zodat de Blumendorfer mannen erbij konden klimmen, heb je nog een keer liefdevol naar me gezwaaid en me een handkus door de lucht gestuurd. Ik zal zeker nog vaak aan dit mooi, maar voor mij ook verschrikkelijke ogenblik moeten denken. Wij, de drie moeders zijn dan weer langzaam de lange berg naar Gotthardsberg opgeklommen. We liepen langs elkaar, spraken echter geen woord. Niet omdat we geen lucht meer kregen, mij was ook de de hals van de pijn dichtgesnoerd.

Nu zit ik hier in je kleine kamer, onder het dak van het boswachtershuis en heb je tafel tegen het raam geschoven. Ik kan naar Kemnitz en verder in de richting van Hirschberg kijken, waar jullie vanavond zullen zijn.


Geen opmerkingen: