zondag 1 september 2019

Wegerer Scholz 51 Stara Kamienica

Palac stara Kamienica

Tak więc wkrótce byliśmy w Stara Kamienica i pojechaliśmy do zamku u potok Kamienica. Zapytałeś, od kogo był tym piękny zamek, a Philipp powiedział pobieżnie: "Ode mnie." Spojrzałaś na niego ze zdumieniem i wierzę, że stało się dla ciebie jasne, że Philipp faktycznie był panującą hrab i że o wszystko nie był bajka.

Wszyscy zostaliśmy powitani w zamku i podane było doskonały obiad. Wyglądało jak byleś tam trochę samotny. W domu byliśmy zawsze blisko siebie przy naszym małym stoliku. Oto ogromny stół, przykryty mnóstwem talerzy, szklanek i srebrnych sztućców. Nawet przynieśli ci poduszkę do siedzenia, abyś mógł wyglądać lepiej na stole. Patrzyłeś na mnie lub Philipa, żeby zobaczyć, jak powinniśmy się zachowywać. Philipp to zauważył i zrobił zabawny komentarz. Sądzę, że powiedział: "Możesz tu brudzić, tak jak w domu. Obrus i tak ​​zostanie dziś prane".

Z tego komentarz zarządce majątek też ż Kamienica, który prosił Philipa też do jedzenie, się śmiał. Philipp przedstawił mi go w ten sposób: "Przywiozłem z Boza Góra, nową, niezawodną i piękną gospodynię na Wrocławiu. Mam nadzieję, że trzyma to dłużej, ponieważ wcześniejsza osoba odeszła ode mnie dwa miesiące temu." Zarządce spojrzał na mnie nieco pytająco, ponieważ z pewnością czuł, że gospodyni nie je przy stole z hrabię, ale jednak z zwykli ludzie musiała jeść. Dlatego odpowiedziałem mu: "Philipp zaprzyjaźnił się z moim synem, tak jakby to było jego własne dziecko. Teraz chce go mieć w swoim sąsiedztwie podczas kolacji.”

Facet spojrzał na mnie od góry do dołu, kiedy wspomniałem o hrabie tylko po imieniu. Jednak opierałem się jego spojrzeniem. Musiałem się przyzwyczaić do takiego spojrzenie, pomyślałem. Ponieważ chciałem zrobić znacznie więcej dla Philippa.


Zo waren we al snel in Alt Kemnitz en reden naar het slot aan de Kemnitzbeek. Je vroeg van wie dit mooie slot was, en Philip zei terloops: ’van mij.’ Je keek hem verbaasd aan, en ik geloof, dat het je toen pas duidelijk werd, dat Philipp daadwerkelijk de regerende graaf was en dat dit alles geen sprookje was.

We werden allemaal in het slot begroet en kregen een voortreffelijk avondeten voorgeschoteld. Je leek een beetje eenzaam daar. Thuis zaten we altijd dicht bij elkaar aan ons kleine tafeltje. Hier was een reusachtig grote tafel, gedekt met veel borden, glazen en zilveren bestek. Men bracht je nog een zitkussen, zodat je beter op de tafel kon kijken. Je keek steeds naar mij of Philipp, om te kijken, hoe we ons moesten gedragen. Philipp merkte dat, en maakte een lollige opmerking. Ik geloof, dat hij zei: ‘Je kunt hier knoeien, net als thuis. Het tafellaken word vanavond sowieso gewassen.’

Daar moest de landgoedbeheerder die Philipp ook gevraagd had om mee te eten, ook om lachen. Philipp had mij zo aan hem voorgesteld: ‘Ik heb voor mij uit Gotthardsberg, een nieuwe, betrouwbare en mooie huishoudster voor in Breslau meegebracht. Hopelijk houdt ze het langer vol, als de eerdere, die is twee maanden geleden bij me weggelopen.’ De landgoedbeheerder keek me ietwat vragend aan, want hij was zeker van mening, dat een huishoudster niet aan tafel met het heerschap, maar toch bij het gewone volk moest eten. Daarom antwoordde ik hem: ‘Philipp is met mijn zoon bevriend geraakt, als was het zijn eigen kind. Nu wil hij hem tijdens het eten ook in zijn buurt hebben.’

De man bekeek me van boven naar beneden, nadat ik de graaf alleen maar bij zijn voornaam genoemd had. Ik hield echter rustig stand onder zijn blik. Aan zulke blikken moest ik zeker gaan wennen, bedacht ik me. Want ik wilde nog veel meer voor Philipp doen.


Geen opmerkingen: