zaterdag 8 december 2012

De sleerit van meester Jaster



 De dochter van meester Jaster op de slee


Meester Jaster kwam uit de vlakke regio bij Poznan en was niet bekend met de bergen. In zijn eerste winter hier in Blumendorf hij een leerling in Gotthardsberg. Toen hij terug naar Blumendorf wilde vroeg de leerling of de meester met de slee naar beneden wilde. (In die tijd was een slee een gebruikelijk transportmiddel). Dat wilde hij wel, maar op de vraag of hij ook kon “rodeln” moest hij ontkennend antwoorden. Daarom moest meester Jaster voor op de slee, want de stuurman zit altijd achterop. Op zich moet het al een komisch gezicht zijn geweest, de grote man voorop en de kleine jongen achterop. De rit bergafwaarts verliep in het begin vlotjes, maar op het einde verloor de jongen de macht over de slee en het hele spul vloog uit de bocht en  kwam op z’n kop in een metershoge berg sneeuw terecht. De buurman van meester Jaster en zijn knecht die het vooral hadden zien gebeuren schoten te hulp. Friedrich Lorenz, de rust zelve trok Jaster aan zijn benen uit de sneeuw en zei droog; “Zo buurman, voor de eerste keer op een slee zeker?” Waarop Jaster net zo droog antwoorde; “Nee de laatste”. Desalnietemin, de volgende dag ging Jaster naar Rehnert de “Stellmacher” en bestelde zelf een slee.  

Jazda na sanki nauczyciel Jaster

Nauczyciel Jaster sprowadził się tutaj w 1923 z płaskiego regionu z okolic Poznania i nie bardzo znał góry. Pierwszej zimy odwiedził jednego ze swoich uczniów, który mieszkał na Bożej Górze ( wtedy Boża Góra była wsią należącą do gminy Kwieciszowice ).

W momencie kiedy musiał on wrócić do Kwieciszowic, kierując się w dół – uczeń zapytał czy nauczyciel chciałby zjechać na dół sankami. Wtedy sanki były normalnym sposobem przemieszczania się. Pan Jaster ( który kulał ) odpowiedział, że chętnie. Wtedy chłopak spytał, czy nauczyciel umie korzystać z sanek ?  Jaster odpowiedział, że niestety nie umie. Dlatego też nauczyciel musiał usiąść z przodu, bo kierujący sankami zawsze siedzi z tyłu. Prawda? To musiało wyglądać dosyć śmiesznie, z przodu - wielki nauczyciel, a za nim mały chłopak.

Jazda na dół, na początku poszła dobrze, ale sanki nabierały coraz większej prędkości i niestety chłopak w pewnym momencie stracił panowanie nad sankami, i na ostatnim zakręcie wywrócili się i tylko nogi sterczały im z dużej zaspy. Pan Lorenz i jego robotnik widzieli co się stało i przyszli z pomocą . Lorenz, bardzo spokojny człowiek wyciągnął nauczyciela Jastera z zaspy i powiedział lakonicznie - “ No, sąsiad widzę, że to chyba pierwsza jazda  sankami, co?  A na to nauczyciel Jaster, również lakonicznie odpowiedział - “ Nie, to moja ostatnia !”

zaterdag 1 december 2012

Bruno Knoblauch

bosarbeid: tweede van rechts Millionen-Knoblauch
 
Midden dertiger jaren waren er veel families met de naam Knoblauch. Drie mannen hadden dezelfde voornaam Bruno. Één woonde er in Ober Blumendorf, één in Wiesenhäuser en de andere in Gotthardsberg. 

De Bruno uit Ober Blumendorf was te herkennen aan zijn gouden tand. Men noemde hem dus Gouden Tand Knoblauch. De Bruno uit Gotthardsberg had echter de bijnaam Miljoenen – Knoblauch. Hij zou, zo werd er gezegd veel geld hebben. De andere Bruno noemde men Wiesen – Knoblauch. Het gebiedje waar hij woonde heette in de volksmond Wiesenhäuser. Om het nog moeilijk te maken; zijn buurman heette ook Knoblauch. Deze handelde ook in boter en werd daarom Buttter – Knoblauch genoemd.

Bruno Knoblauch


W połowie lat trzydziestych w gminie Blumendorf żyło wiele rodzin o nazwisku Knoblauch. Najśmieszniejszy był fakt z trzech mężczyzn o tym samym nazwisku miało również takie samo imię; Bruno. Jeden mieszkał na Ober Blumendorf (Górne Kwieciszowice), bo tak nazywali Niemcy tę część Kwieciszowice  gdzie teraz mieszka Pani Kriplowa. Drugi - w Wiesenhäuser (domy na łąkach) w bliskiej odległości od domu pana Serdakowski. Trzeci Bruno mieszkał w Gotthardsberg (Boża Góra)
 
Żeby wiadomo było o którego Bruno chodzi nadano im przydomki. I tak  Bruno z Ober Blumendorf miał złoty ząb, więc nazwano go Zloty Zab Knoblauch. Bruno z Bożej Góra nazywali Miliony – Knoblauch, bo mówiony we wsi, że miał on dużo pieniędzy. Trzeci z nich  otrzymał przydomek Wiesen – Knoblauch bo mieszkał w Wiesenhäuser. Żeby jeszcze bardziej sytuację utrudnić – sąsiad Wiesen – Knoblauch też nazywał się .... Knoblauch. I zamieszkiwał on dom, którego właścicielem do niedawna był pan Serdakowski, i zajmował się handlem masłem, Stąd jego przydomek Butter – Knoblauch.

vrijdag 23 november 2012

De fietsvereniging ' Wanderlust '




  Parade ter gelegenheid van de inweiding van het vaandel in Steinhauser



De fietsclub “Wanderlust Blumendorf“ werd mede opgericht in 1922 door burgermeester Paul Neumann. Er werden vooral toertochten georganiseerd. Maar men kocht ook 6 speciale indoorfietsen. Die gebruikte men in de winter om fietsbal in zalen van Meisner en Urban te spelen. 

De leden speelden ‘s winters ook theater in Meisners zaal onder de bezielende leiding van tuinder Wotschkow. Wotschkow een gepassioneerd regiseur bezat een heleboel kostuums en requisieten. 

Als men uit fietsen ging droeg men uniforme kleding; jacks, knielange broeken en mutsen. Het geheel werd afgekleed met een driekleurige sjerp. Allemaal gemaakt door kleermaker Kittelman. 

In 1924 wordt een verenigingsvaandel aangeschaft. Helaas is deze aan het einde van de oorlog achtergebleven, en is niet meer terug gevonden. Er werd voor deze gelegenheid een feest georganiseerd met  fietsbal, ringsteken en prijsritten. Er namen noch zes andere fietsverenigingen uit de buurt aan deel o.a. uit Friedeberg (Mirsk), Bad Flinsberg (Swieradow) en Giehren (Gierczyn). Er werd corso gereden van Blumendorf naar Steinhaüser en terug. De winnaar kreeg een glazen bokaal geschonken door de graaf von Schaffgotsch. 



In 1936 werd door de toenemende motorisering en politieke veranderingen de vereniging door de toenmalige voorzitter Alfred Nocke opgeheven. De bokaal in handen van de vereniging werd weggeven. Na  windbuksschieten werd deze uieindelijk gewonnen ook door Nocke
Klub rowerowy  “Wanderlust Blumendorf“

Kwieciszowice przed II Wojną Światową stanowiły razem z Bożą Górą jedną gminę i nosiły nazwę Blumendorf. W roku 1922 burmistrz Paul Neumann i parę innych osób założyli klub rowerowy “Wanderlust Blumendorf”.

Organizowali oni przede wszystkim wiosenne i letnie wędrówki po okolicy. W tamtych czasach od końca października aż do maja leżał tutaj śnieg. W zimie grywali również piłkę ale na ...rowerach! W tym właśnie celu zakupili 6 specjalnie dostosowanych do tego rowerów. Mecze odbywały się w salach dwóch karczm. W Kwieciszowicach była to; “Gasthaus Meisner” (obecnie zamieszkują ten dom Państwo Hercyk”) a w Kolonii Kwieciszowickiej  “Gasthaus Urban” (obecnie pusty dom). Oprócz tego w zimie, członkowie klubu wystawiali sztuki w teatrze, w sali Meisnera. Kierownictwo objął pełen pasji twórczej – ogrodnik Wotschkow. Wotschkow, zapalony reżyser dysponował mnóstwem kostiumów i rekwizytów. 

Latem natomiast podczas organizowanych wycieczek nosili oni  jednakowe stroje -żakiety, spodnie do kolan i czapki. Strój ten dopełniała tego trzykolorowa szarfa. Wykonawcą strojów był krawca Kittelmann.

W roku 1924 zakupiono sztandar klubowy. W dniu inauguracji zorganizowano dzień sportu.  Była piłka rowerowe i wiele innych dyscyplin sportowych. W festynie wzięły również udział 6 kluby rowerowe z innych regionów m.i. Mirsk, Swieradow i Gierczyn. Na zakończenie odbyła się parada. Zaczynano ją w Kwieciszowicach a finiszowano w Koloni Kwieciszowice. Klub który zwyciężył otrzymał piękny szklane puchar przechodni wykonany przez hutę Josephina w Sklarskiej Poręba. Puchar ten był fundowany przez hrabiego von Schaffgotsch.

W rezultacie poprzez zwiększającą  motoryzację i zaistniały zmiany polityczne w roku 1936 klub dochodzi do rozwiązania klubu. Dokonuje tego ówczesny prezes - Alfred Nocke. Alfred Nocke był ostatnim właścicielem pucharu, którego wygrał w strzelaniu z wiatrówki.