Horst Rehnert z Blumendorf
Kiedy
wstałem, aby wrócić do domu, wziął mnie w ramiona, przycisnął
do mnie blisko i pocałował na mojej szyi, w lewo iw prawo. Nie
zarumieniłem się, jak to się stało kilka lat temu. W niej teraz
wzięło to za pewnik. Potem podniósł cię i powiedział
"Lubię cię, myślę, że możemy zostać dobrymi przyjaciółmi. Przyjdę do ciebie dziś po południu, możemy razem zrobić łuk i strzałę. Nie umiesz tego zrobić jeszcze, prawda? "
W drodze powrotnej zapytałeś mnie, kim był ten pan, którego spotkaliśmy na drodze. Wyjaśniłem ci, że był to hrabia Phillipp Gotthard von Schaffgotsch, który teraz rządził całym krajem tutaj i na zamek Gryf. Byłeś bardzo zaskoczony, że ten wysoki pan chciał przyjść do ciebie, aby zrobić łuk i strzały, ale byłeś bardzo zadowolony.
Dwie lub trzy godziny później zapukano do naszych drzwi i wszedł Philipp. Miał gałęzie wierzby do robienia łuków, jelit, gałązek na strzały i pióra. Powitał mnie ponownie dwoma pocałunkami, na które odpowiedziałem w ten sam sposób. Kochałem to, jak otwarcie pokazaliśmy naszą obecną czułość. Natychmiast zaczął z tobą ciąć ten łuk i dawał ci obowiązki, które mógłbyś zrobić nieszkodliwie. Na początku musieliście najpierw omówić i dyskutować na budowę dobrego łuku. Potem musieliśmy pracować, a Philipp zaczął do mnie mówić. Powiedział, że chciałby ponownie wyjechać do Wrocławia w ciągu tygodnia i czy mógłbym załatwić moje sprawy w taki sposób, abyśmy wszyscy mogli odejść razem? Uważałem, że to dobrze, że ta rozmowa była prowadzona tak otwarcie z tobą. Najpierw słuchałeś tylko, ale potem powiedziałeś też, co chcesz zabrać do Wrocławia. Byłem z ciebie dumny, ponieważ podjąłeś moje zobowiązanie w leśnictwie też do swojej decyzji. Byłem dumny, że miałem tak wspaniałego i rozsądnego syna, chociaż w tym czasie miałeś zaledwie sześć lat.
"Lubię cię, myślę, że możemy zostać dobrymi przyjaciółmi. Przyjdę do ciebie dziś po południu, możemy razem zrobić łuk i strzałę. Nie umiesz tego zrobić jeszcze, prawda? "
W drodze powrotnej zapytałeś mnie, kim był ten pan, którego spotkaliśmy na drodze. Wyjaśniłem ci, że był to hrabia Phillipp Gotthard von Schaffgotsch, który teraz rządził całym krajem tutaj i na zamek Gryf. Byłeś bardzo zaskoczony, że ten wysoki pan chciał przyjść do ciebie, aby zrobić łuk i strzały, ale byłeś bardzo zadowolony.
Dwie lub trzy godziny później zapukano do naszych drzwi i wszedł Philipp. Miał gałęzie wierzby do robienia łuków, jelit, gałązek na strzały i pióra. Powitał mnie ponownie dwoma pocałunkami, na które odpowiedziałem w ten sam sposób. Kochałem to, jak otwarcie pokazaliśmy naszą obecną czułość. Natychmiast zaczął z tobą ciąć ten łuk i dawał ci obowiązki, które mógłbyś zrobić nieszkodliwie. Na początku musieliście najpierw omówić i dyskutować na budowę dobrego łuku. Potem musieliśmy pracować, a Philipp zaczął do mnie mówić. Powiedział, że chciałby ponownie wyjechać do Wrocławia w ciągu tygodnia i czy mógłbym załatwić moje sprawy w taki sposób, abyśmy wszyscy mogli odejść razem? Uważałem, że to dobrze, że ta rozmowa była prowadzona tak otwarcie z tobą. Najpierw słuchałeś tylko, ale potem powiedziałeś też, co chcesz zabrać do Wrocławia. Byłem z ciebie dumny, ponieważ podjąłeś moje zobowiązanie w leśnictwie też do swojej decyzji. Byłem dumny, że miałem tak wspaniałego i rozsądnego syna, chociaż w tym czasie miałeś zaledwie sześć lat.
Toen
ik opstond, om naar huis te gaan, nam hij mij in zijn armen, drukte
me dicht tegen zich aan en gaf me links en rechts een kus op mijn
hals. Ik bloosde niet, zoals enkele jaren geleden gebeurd was. In
vond het nu als vanzelfsprekend. Toen tilde hij jou op en zei:
‘Ik
mag jou, ik denk, dat we goede vrienden kunnen worden. Ik kom je
vanmiddag
opzoeken, dan kunnen we samen een pijl en boog maken. Dat
kun je zeker nog niet, toch?’
Op
de terugweg vroeg je mij, wie die heer was, die we op de weg ontmoet
hadden. Ik legde je uit, dat dit de graaf Phillip Gotthard von
Schaffgotsch was, die nu op de Greiffenstein het hele land hier
regeerde. Je was heel verbaasd, dat deze hoge heer naar jou wilde
komen, om een pijl en boog te maken, maar je verheugde je zeer.
Twee
of drie uren later al werd er op onze deur geklopt en Philipp kwam
binnen. Hij had wilgentakken voor het maken van een boog, darmen,
twijgen voor de pijlen en veren meegebracht. Hij begroette me weer
met twee zoenen, die ik op dezelfde manier beantwoordde. Ik vond het
heerlijk, hoe openlijk wij onze nu verder bestaande toeneiging
toonden. Hij begon meteen, met jou een boog te snijden, en gaf je
steeds karweitjes die ongevaarlijk door jou gedaan konden worden. In
het begin moesten jullie eerst over de bouw van een goede boog
discussiëren. Daarna moest er gewerkt worden, en Philipp begon met
mij te praten. Hij zei, dat hij over een week weer naar Breslau wilde
reizen, en of ik tot dan mijn zaakjes zo geregeld kon hebben, dat we
allemaal samen konden vertrekken? Ik vond het goed, dat dit gesprek,
zo open met jouw erbij, gevoerd werd. Eerst luisterde je alleen, maar
dan zei je ook, wat jij per se mee naar Breslau wilde nemen. Ik was
trots op je, omdat je mijn toezegging in de boswachterij ook tot jouw
beslissing gemaakt had. Ik was trots, dat ik zo’n grote en
verstandige zoon had, hoewel je toentertijd pas net zes jaar was.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten