Stara Kamienica
To właśnie zaczynało się ściemniać, kiedy przyjechaliśmy do Stara Kamienica. Magdalena skradała już wcześniej z jej koce na moje kolanach i miała czerwone policzki. Ona wyglądała tak ładne i świeże. Nagle znowu robiła się cały blado, powodem tego wyjazdu na pewno przyszło jej z nowa do głowy.
Gdzie jest matka, jak ona się czuje?", krzyczała i spieszyła się do zamku. Zająłem się z koni i umieściłem sanki w stajni. Potem weszłam do zamku, i zdjąłem grube, ciepłe rzeczy. Dziewica która laty temu zadbała o mnie w Gryf, zaprowadziła mnie do pokój choroby Pani Eleanora. Ona była nieprzytomna i miała głęboko zapadnięte policzki. Lekarz siedział obok jej łóżku. Trzymał ją rękę i czuł jej puls. Od jego twarz widziałem, że stan Pani Eleanora nie wyglądała zbyt dobrze. Dałem Magdalena krzesło, aby mogła usiąść, i ona przesuwała się obok łóżko. Potem zaczęła mówić powoli. Lekarz ponosił na krótko głowa i rozumiał że tu dziecka chciał pożegnać się z matki i miała jeszcze dużo do powiedzenia, co nie byłoby możliwe w krótkim życiu. Stałam niedaleko Magdalena i rozumiałem każde słowo. Ja też miałem łzy w oczach, a ja nie wstydziłem się za to nie. Magdalena mówiła o sobie, a także od jej młodsza siostra Eleonora, gdzie matka chyba też szybko pójdzie. Mówiła o sobie, jak ostatnio czas bardzo jej brakowało matkę, jednak rozumiała, że małe dzieci w Stara Kamienica potrzebowali cały uwagę. Matka przeczesz wiedziała, że ja, Konstantin, był z nią, a ona miała z mnie wesołe życie na zamek Gryf. Potem milczała i wzięła rękę matki która lekarz przed chwile wypuścił. Teraz on stał z założonymi rękami na końca łóżka. Magdalena jeszcze raz pogłaskała rękę matki i patrząc w górę do lekarza, zapytała: "Mama już nie żyje?" Lekarz powoli skinął głową. Delikatnie położyła rękę na piersi matki i siedziała tam przez jakiś czas. Potem wstała, przeszedł na drugą stronę łóżka, i położyła drugi ręka też na piersi matki i zamknęła jej powieki. Kiedy wychodziliśmy pokój wzięła mnie za rękę i czułem, że ona potrzebuje mojej pomocy.
Het begon net
te schemeren toen we in Kemnitz aankwamen. Magdalena was al eerder
uit haar dekens op mijn schoot tevoorschijn gekropen en had rode
wangen. Ze zeg er zo mooi en fris uit. Plotseling werd ze weer
helemaal bleek, de aanleiding van de reis was zeker weer in haar
opgekomen.
‘Waar
is moeder, hoe gaat het met haar’, riep ze en haastte zich in het
slot. Ik verzorgde de paarden, en zette de slee in een stal. Daarna
ging ook ik het slot binnen, en trok de dikke, warme dingen uit. Een
maagd, die me jaren geleden in Greiffenstein goed verpleegd had,
bracht me naar de ziekenkamer van Vrouwe Eleonora. Ze was bewusteloos
en had diep ingevallen wangen. Een arts zat aan haar bed. Hij hield
haar hand vast en voelde de polsslag. Aan zijn gezicht kon ik zien,
dat het er voor Vrouwe Eleonora niet goed voor stond. Ik gaf
Magdalena een stoel, zodat ze kon zitten, en ze schoof de stoel tot tegen het
bed. Daarna begon ze langzaam te praten. De arts keek kort op en
begreep, dat hier een kind afscheid van haar moeder wilde nemen en
nog zoveel te vertellen had, wat in het korte leven niet mogelijk
geweest zou zijn. Ik stond vlakbij Magdalena en verstond elk woord.
Ook mij kwamen daarbij de tranen in de ogen, en daar schaamde ik me
niet voor. Magdalena praatte over zichzelf, en ook over haar kleine
zusje Eleonora, waar moeder ook wel gauw genoeg naar toe zou gaan. Ze
sprak over zichzelf, dat ze haar moeder de laatste tijd zo gemist
had, dat ze echter wel begreep, dat de kleine kinderen in Kemnitz
alle aandacht opeisten. Moeder wist toch ook wel, dat ik Konstantin,
bij haar was, en dat ze met mij een vrolijk leven op de Greiffenstein
leidde. Vervolgens zweeg ze en nam de hand van haar moeder, die de
arts kort tevoren had losgelaten. Hij stond nu met gevouwen handen
aan het voeteneinde van het bed. Magdalena streelde nog één keer de
hand van haar moeder en omhoog kijkend naar de arts vroeg ze: ‘Is
moeder dood?’ Daarop knikte hij langzaam met zijn hoofd. Ze legde
de hand voorzichtig op de borst van haar moeder en bleef nog een
tijdje zitten. Toen stond ze op, liep naar de andere kant van het bed
en legde ook de andere hand op moeders borst en sloot haar de
oogleden. Tijdens het naar buiten gaan greep ze mijn hand en ik
voelde, dat ze nu mijn hulp nodig had.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten