Dom na Boza Gora
Philipp
opowiedział także o swoim życiu w Breslau, że był tam jako
ksiądz. Teraz siedział w zielonym płaszczu myśliwego, ale mogłem
też wyobrazić go sobie w czarnym ornacie. W moim umyśle
wyobrażałem go sobie tak po usłyszeniu o jego święceniach.
Słuchałeś uważnie i nagle powiedziałeś:
"Czy jesteś katolikiem? Ale my jesteśmy ewangeliczni. "Wiem, że nam to nie przeszkadza, prawda?" odpowiedź Philipa. Pokiwałeś głową w porozumieniu i roześmiałem się, ponieważ na tak dawno, ważne pytania można teraz tak łatwo odpowiedzieć. Naprawdę żyliśmy w niezwykłej nowej wolności.
Aby wypróbować nowy łuk, poszedliscie na pastwisko za domem. Ja byłem w domu i musiałem się śmiać z czystego szczęścia, kiedy stało się dla mnie jasne, jak łatwo i oczywiste, że Philipp zabrał mnie i ciebie do swojego życia.
Tydzień później wóz powożenie z Philippem od Gryf ruszył w stronę Boża Gora i zabrał nas oboje z bagażem. Philipp zaoferował mi i tobie siedzenie w kierunku podróży, ponieważ to bardziej komfortowy i bezpieczny. Usiadł przeciw nami. Po chwili zacząłeś z nim rozmowę i stanąłeś między jego kolanami. Pociągnął cię na kolana, żebyś mógł lepiej ze sobą rozmawiać. Podobał mi się ten piękny obraz, ojciec i syn. Nie mogłem sobie wyobrazić tego tak pięknie nawet w moich snach.Wóz bujał tam iz powrotem po złych drogach, a Philipp musiał cię dobrze trzymać. Często musialiscie się z tego śmiać. Philipp miał cię na jednej nodze, a ty złożyłeś propozycję, że powinienem usiąść po drugiej. Philipp to popierał, a teraz kołysaliśmy wszystkie trzy w przód iw tył. To było bardzo zabawne i zauważyłeś, jak czule potraktował mnie Philipp i jak cieszył się każdym fizycznym dotknięciem, tak, a czasem nawet sam był inicjator. Mieliśmy dużo przyjemność i byleś okay z tym.
"Czy jesteś katolikiem? Ale my jesteśmy ewangeliczni. "Wiem, że nam to nie przeszkadza, prawda?" odpowiedź Philipa. Pokiwałeś głową w porozumieniu i roześmiałem się, ponieważ na tak dawno, ważne pytania można teraz tak łatwo odpowiedzieć. Naprawdę żyliśmy w niezwykłej nowej wolności.
Aby wypróbować nowy łuk, poszedliscie na pastwisko za domem. Ja byłem w domu i musiałem się śmiać z czystego szczęścia, kiedy stało się dla mnie jasne, jak łatwo i oczywiste, że Philipp zabrał mnie i ciebie do swojego życia.
Tydzień później wóz powożenie z Philippem od Gryf ruszył w stronę Boża Gora i zabrał nas oboje z bagażem. Philipp zaoferował mi i tobie siedzenie w kierunku podróży, ponieważ to bardziej komfortowy i bezpieczny. Usiadł przeciw nami. Po chwili zacząłeś z nim rozmowę i stanąłeś między jego kolanami. Pociągnął cię na kolana, żebyś mógł lepiej ze sobą rozmawiać. Podobał mi się ten piękny obraz, ojciec i syn. Nie mogłem sobie wyobrazić tego tak pięknie nawet w moich snach.Wóz bujał tam iz powrotem po złych drogach, a Philipp musiał cię dobrze trzymać. Często musialiscie się z tego śmiać. Philipp miał cię na jednej nodze, a ty złożyłeś propozycję, że powinienem usiąść po drugiej. Philipp to popierał, a teraz kołysaliśmy wszystkie trzy w przód iw tył. To było bardzo zabawne i zauważyłeś, jak czule potraktował mnie Philipp i jak cieszył się każdym fizycznym dotknięciem, tak, a czasem nawet sam był inicjator. Mieliśmy dużo przyjemność i byleś okay z tym.
Philipp
vertelde ook over zijn leven in Breslau, dat hij daar als priester
voerde. Nu zat hij in een groene jagersjas langs me, ik kon hem
echter ook goed in een zwarte kazuifel voorstellen. In gedachten had
ik hem immers ook zo voorgesteld, nadat ik van zijn priesterwijding
gehoord had. Jij had aandachtig toegehoord en zei plotseling:
‘Ben
jij katholiek? Maar wij zijn evangelisch. ‘Dat weet ik, dat stoort
ons toch niet, of wel?’, was Philipps antwoord. Jij knikte
instemmend toe, en ik moest lachen, omdat zulke vroeger belangrijke
vragen, nu zo makkelijk beantwoord konden worden. We leefden
werkelijk in een ongewone nieuwe vrijheid.
Om
de nieuwe boog uit te proberen gingen jullie achter het huis naar een
wei. Ik bleef thuis en moest van puur geluk lachen, toen me duidelijk
werd, hoe makkelijk en vanzelfsprekend Philipp mij en jou in zijn
leven opgenomen had.
Een
week later rolde de reiswagen met Philipp van de Greiffenstein komend
om te beginnen naar Gotthardsberg, en nam ons beiden met onze bagage
mee. Philipp bood mij en jouw de bank in de rijrichting aan, omdat je
daar gemakkelijker en zekerder zit. Hij ging tegenover ons zitten. Na
een tijdje begon je een gesprek met hem en ging tussen zijn knieën
staan. Hij trok je op zijn schoot, zodat jullie beter met elkaar
konden praten. Ik genoot van dit mooie beeld, vader en zoon. Ik had
het in mijn dromen niet zo mooi kunnen voorstellen.
De
wagen schommelde heen en weer op de slechte wegen en Philipp moest je
goed vasthouden. Jullie moesten er vaak, hartelijk om lachen. Philipp
had jou op één been zitten, en jij deed het voorstel, dat ik op het
andere moest gaan zitten. Philipp ondersteunde het, en nu schommelden
we alle drie heen en weer. Het was heel grappig en je merkte, hoe
teder Philipp met me omging en hoe hij van elke lichamelijke
aanraking genoot, ja en soms ook zelf de aanstichter was. We hadden
veel plezier, en jou vond het ook goed zo.