donderdag 7 augustus 2014

Magdalena 20

Dzieci Raedisch z Kolonii Kwieciszowice
  

Tutaj w Jelenia Góra widoczny było inaczej, było to bardziej wolny? Wciąż myślałem, kiedy Ania weszła do kościele. Zatrzymałem się na chwilę w drzwiach, widziałem, jak ona wzięła wodę święconą i ukłoniła przez wieczny  światło. To było wspaniałe sceny. Poszedłem za nią i poszliśmy siedzieć obok siebie na ławki. Mój wzrok powędrował przez słupków do sufitu kościoła,  i studiowałem tam montowane broń i koło ołtarza moje oczy wrócili na dół . Wziąłem do moje pamięci cały piękny kościół, i zobaczyłem w kącie oka, że Ania skłonił głowę i modlił się w milczeniu. Jak ona miała ładne grube warkocze.

Nagle szturchnął mnie; "Chodź, idziemy, dobrze?" Ona nie czekała na moją odpowiedź, wstał i pchnął mnie z ławki. "Modliłem się, że na tej drodze nic poważnego nie się dzieje z tobą, i  że tu wkrótce .znowu tu wrócisz. Powiedziałem dziękuję, bo obaj jesteśmy dobrymi przyjaciółmi." Dla Ani widoczny  było najwyraźniej oczywiste, że nie ma tajemnic dla przyjaciół. Nawet takie osobiste sprawy jak modlitwy do Boga, wydawało jej że mi musi powiedzieć. Chyba rodziców jej tak uczyła. Przede wszystkim mi się to podobało bardzo. Tak oczywiste jak, że teraz wziął mnie za rękę i wyszliśmy z kościoła. W Zittau wstydziłem się dla innych młodych mężczyźni w mieści, bo wtedy oni plotkowali i mówili pogłoski. Tutaj w Jelenia Góra wydawała mi być inaczej. Ania przywitała okazyjnie innych dziewcząt i chłopców, nie pustać moja ręka. Każdy, kto mi spotkaliśmy, teraz wiedział, że jesteśmy przyjaciółmi, i mówię prawdą  to dla mnie było bardzo ekscytujące, piękne prawda. Szkoda, że ​​był tak różny w Zittau, bardziej kłamliwe.
 
 
Hier in Hirschberg was het klaarblijkelijk anders, was het vrijer? Ik dacht nog steeds na, toen Ania al de kerkruimte binnen ging. Ik bleef een tijdje bij de deur staan, ik zag hoe ze wijwater nam en voor het eeuwig licht, een buiging maakte. Het was een wondermooie scene. Ik ging haar achterna en we gingen langs elkaar in de banken ziten. Mijn blik ging langs de zuilen naar het kerkplafond, en bestudeerde de aangebrachte wapens, en bij het altaargedeelte gleden de ogen weer naar beneden. Ik nam de hele, mooie kerkruimte in me op, en zag ook nog in een ooghoek, dat Ania haar hoofd gebogen had en stilletjes bidde. Wat had ze mooie dikke vlechten.
Plots stootte ze me aan; ’Kom, we gaan weer oke?’ Ze wachtte mijn antwoord niet af, stond op, en duwde me de banken uit. ‘Ik heb ervoor  gebeden, dat je op deze reis niets ernstigs overkomt, en dat je snel weer hierheen komt. Ik heb dank gezegd, omdat we beide goeie vrienden zijn.’ Voor Ania was het klaarblijkelijk vanzelfsprekend, dat men voor vrienden geen geheimen heeft. Zelfs zulke persoonlijke zaken, als een gebed tot God, scheen ze mij te moeten vertellen. Ze zal het wel zo van haar ouders meegekregen hebben. Mij beviel het in ieder geval. Net zo vanzelfsprekend nam ze nu mijn hand in de hare, en we liepen de kerk uit. In Zittau had ik me voor de andere jonge mannen in de stad geschaamd, want die zouden fluisteren, roddelen en allerlei geruchten vertellen. Hier in Hirschberg scheen het anders te zijn. Ania groette af en toe andere meisjes en jongens en liet daarbij mijn hand niet los. Iedereen die ons trof, wisten nu dat we vrienden waren, en dat was de waarheid, een voor mij een zeer opwindende, mooie waarheid. Jammer dat het in Zittau zo anders was, meer leugenachtig.


Geen opmerkingen: