zamek Gryf
Wtedy dopiero dotarło do mnie, że chłopiec może był bogaty spadkobierca rodu Schaffgotschów. Kiedy zapytałem go o to, potwierdził mi to, jak gdybym pytałem go o pogoda. To spodobało mi bardzo. Wsiadłem na jego konia, który był jeszcze trochę niespokojny. On wziął mojego konia i pojechaliśmy na górę do zamku. My właśnie dotarliśmy do zewnętrznej bramy zamku, kiedy głośny krzyczący grupa jeźdźca jechała w naszej strony. Wszyscy byli bardzo podekscytowani, bo najwyraźniej widzieli jak koń Hans Ulrich przestraszył się i uciekł, z podwórku zamek. Teraz ludzie byli szczęśliwi widząc młodego Pana z powrotem bez szwanku. On powiedział w skrócie, co się stało. Nieco starszy pan przyszedł jedzie do mnie i podał mi rękę i przedstawił się: "Jestem Ernst von Borau, głównym hetman zamek Gryf. Wszyscy jesteśmy bardzo wdzięczny. Proszę przyjść do zamku i być naszym gościem. Jak masz na imię? "
I ponownie powiedziałem moje nazwisko, a także, że przyszedłem z wieży rycerskiej w Siedlęcin. Następnie pojechaliśmy wszyscy razem w zewnętrznym podwórku zamek. Dalej nie dojechaliśmy, bo piękna kobieta podeszła do nas. To musiała być matka Hansa Ulricha, bo skoczył z konia i padł w jej ramiona. Znowu powiedział, co się stało, a teraz też jego matka przywitała mnie serdecznie: "Proszę być naszym gościem. Dziękuję za ten akt odwagi. Co cię sprowadza do naszego zamku? "
Powiedziałem jej krótko o moim życiu do tej pory na Bobru i że mój dziadek powiedział mi tyle o Gryf i jej byłych mieszkańców. Wspomniałem specjalny o Ulrich von Schaffgotsch i też o obydwoje Magdaleny, który dziadka osobiście, bardzo dobrze znał. Pani Eleonora musiała się śmiać serdecznie na ta historię, bo to było rzadkie, że ktoś tak mówił o przodkach pierwszej żony zmarłego męża.
Toen werd me
pas duidelijk, dat de jongen misschien de rijke erfgenaam van de
Schaffgotsch familie was. Toen ik hem daarnaar vroeg, bevestigde hij
me dat zo, alsof ik hem naar het weer gevraagd had. Dat beviel me
zeer. Ik besteeg zijn paard, dat nog steeds een beetje onrustig was.
Hij nam mijn paard, en we reden de berg op naar de burcht. We hadden
net de buitenste burchtpoort bereikt, toen ons luid roepend een
ruitersschare tegemoet kwam. Ze waren allemaal zeer opgewonden, want
ze hadden blijkbaar gezien, hoe het paard van Hans Ulrich in de
burchthof geschrokken was, en er vandoor ging, de burchthof uit. Nu
was men blij de jonge Heer heelhuids terug te zien. Deze vertelde in
korte bewoordingen, wat er zich afgespeeld had. Een iets oudere heer
kwam naar me toe gereden en schudde mijn hand, en stelde zich
voor: ‘Ik ben Ernst von Borau, de burchthoofdman van de
Greiffenstein. Wij zijn je allemaal zeer dankbaar. Alstublieft kom de
burcht binnen en wees onze gast. Hoe heet je?’
Ik noemde
weer mijn naam en ook, dat ik van de riddertoren in Rüdigersdorf
kwam. Daarna reden we met zijn allen de buitenste burchthof in.
Verder kwamen we niet, want een mooie vrouw kwam naar ons toe. Het
moest Hans Ulrichs moeder zijn, want hij sprong van zijn paard en
viel in haar armen. Weer vertelde hij wat er gebeurd was, en nu
begroette ook zijn moeder me heel hartelijk: ‘Alstublieft ben onze
gast. Dank voor dit moedig ingrijpen. Wat brengt je naar onze
burcht?’
Ik
vertelde haar in het kort over mijn leven tot nu toe aan de Bober en
dat mijn grootvader me zoveel over Greiffenstein en zijn vroegere
bewoners verteld had. Daarbij noemde ik speciaal Ulrich von
Schaffgotsch en ook de beide Magdalena's, die grootvader persoonlijk
en zeer goed kende. Vrouwe Eleonora moest bij het verhaal hartelijk lachen,
want het kwam zelden voor, dat iemand zo over de voorvaderen van de
eerste vrouw van haar gestorven man sprak.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten