Overstroming in de jaren twintig
Op 14 juli 1702 als de opbouw van
Gotthardsberg nog in volle gang is breekt er na een een hete periode rond het
middaguur een zeer zwaar onweer uit met hagelstenen als eieren zo groot. Binnen
een mum van tijd stonden de weiden op Gotthardsberg ellenhoog onder water. Het
regende zo hard dat het water niet wegstromen kon. Daardoor onstonden er beken
waar er normaal geen waren. De massa zette zich in beweging. Modder, ontwortelde
bomen en struiken vormden dammetjes die het water opstuwden en uiteindelijk
vormde er zich een grote modderlawine die alles met zich meesleurde.
Het was de huwelijksdag van scholtis Jörg Hans Ulrich Wegerer. Hij was in Gotthardsberg toen het onweer uitbrak en besloot daar bij zijn schoonouders te wachten
tot het onweer voorbij was. Toen hij zag dat zich de modderstroom in beweging
zette, dacht hij meteen aan zijn vrouw Hedewig en zijn dochtertje Magdalena. Ze
woonden in Blumendorf aan de bergkant. (ergens tussen waar nu, de oude herberg en de
levensmiddelenwinkel staan) Hij rende naar beneden, zijn handen berschermend boven zijn
hoofd tegen de eiergrote hagelstenen. De wind blies hem meermalen om zodat hij
in de modder viel. Door de hoeveelheid water, was de weg niet meer te zien, en hij
viel telkens weer.
Toen kwam hij op de plek waar hij zijn huis moest kunnen zien
staan. Niets te herkennen alleen modder en water. Toen hij in de buurt van
zijn huis was verstijfde hij; de hele helling was een modderlawine, zijn huis
verwoest. Hij baande zich door de kniehoge modder. Er stonden enkel nog enige
resten van muren met daarover enkele balken. Hij begon met zijn handen te
graven, waar zouden ze ongeveer gezeten
kunnen hebben. Hij groef, en groef, en werd zwakker en moedelozer. Het regende
nog steeds pijpestelen. Elk gat vulde zich meteen met water. Hij wou bijna
opgeven toen hij een voet zag. Met zijn laatste kracht groef hij verder, toen
hij het bovenlijf vrij had, zakte hij uitgeput ineen over het lijk van zijn
vrouw Hedewig. Onze trouwdag, stamelde hij en brak in tranen uit. Toen hoorde
hij jammeren en in een kleine spleet tussen de tegelkachel en een paar balken
vond hij zijn dochtertje Magdalena. Totaal uitgeput kroop hij op zijn knieen
door de modder met Magdalena weg van de onheilsplek.
Uit het dorp kwamen enkele
mannen te hulp, ze namen het meisje mee en Jörg Hans raakte buiten bewustzijn
en werd later in een boederij wakker. Na het gebeuren trokken beiden in bij
zijn schoonouders in Gotthardsberg. Hij bleef er echter kort om Hedewig uit te graven
en te kunnen begraven. Onderweg kwamen enkele mannen de scholtis vragen wat te
doen, ze hadden een ander huis afgezocht naar overlevenden, maar slechts lijken
aangetroffen. Een klein driejarig meisje
had overleefd omdat ze toevallig bij andere mensen was. Jörg Hans zei daarop; '
ik heb vandaag mijn vrouw verloren, ik zal me on het meisje, Ania genaamd
bekommeren.'
Hoeveel mensen er die dag om het leven zijn gekomen is niet bekend, maar
werden 9 huizen, 3 schuren en 15 scheffel (ongeveer 5 hektare) akkerland
verwoest.
Niszcząca powódź roku
1702
W dniu 14 lipca 1702
roku w trakcie budowy wsi Boża Góra, po długim okresie upałów,
gdzieś około południa zrobiło się raptownie bardzo ciemno. Burza, która się
rozpętała zapadła wszystkim na długo w pamięci. Grad był wielkości jaj, w
przeciągu bardzo krótkiego czasu pastwiska znalazły się pod wodą. Padało tak
bardzo, że woda nie miała już gdzie odpływać. Pojawiły się strumienie w
miejscach, gdzie nigdy ich nie było. Nagromadzone błoto, wyrwane drzewa i
krzewy najpierw uformowały tamy, by później w postaci błotnej lawiny runąć z
całą siłą w dół, pociągając za sobą wszystko.
14 Lipiec -to była także rocznica ślubu
ówczesnego sołtysa Jörga Hansa Ulrycha. W chwili kiedy ta fatalna burza się
zaczęła Jörg był u swoich teściów na Bożej Górze. Tam też chciał tę burzę
przeczekać.
W pewnej chwili ujrzał przez okno jak błotna
masa rusza w dół. Pomyślał błyskawicznie o swojej żonie Hedewig i córeczce
Magdalenie, które pozostały w domu. (mieszkali w Kwieciszowicach, na stoku gdzieś pomiędzy stary karczma,
a sklepem ) Co sił w nogach popędził w dół góry, osłaniając głowę
przed gradem. Wiatr parę razy spychał go w stronę płynącej w dół lawiny. Woda w
postaci rwącego potoku wybrała sobie jako koryto – drogę.... Sołtys w końcu
dotarł do miejsca, gdzie powinien stać jego dom. To co ujrzał to było tylko
błoto i woda! Odwrócił się i zobaczył, że cały stok nie wygląda tak jak kiedyś.
Jego dom i wiele innych zostało przez lawinę całkowicie zniszczone.
Jörg Hans zaczął poszukiwania. Parę resztek
ścian, parę ledwo trzymających się belek to było wszystko co pozostało z jego
domu. Padł na kolana i w tej pozycji, przedzierając się przez błoto szukał
dalej. Nadzieja na odnalezienie Hedewig i Magdaleny żywych, malała z minuty na
minutę. A ulewa nie ustawała... Już miał zrezygnować i poddać się, gdy ujrzał
stopę... Ostatkiem sił odgrzebywał błoto do momentu gdy ujrzał ciało swojej
żony. Wtedy wszystko w nim pękło... Pochylony nad jej zwłokami powtarzał – „to
przecież jest nasze rocznica...” Łzy płynęły po jego policzkach. W pewnej
chwili posłyszał ciche kwilenie i wzrokiem odszukał źródło tego dźwięku.
Pomiędzy kafelkami i belkami w tym co kiedyś było piecem, w małej wnęce
odnalazł swoją córkę. Całkowicie wykończony wyczołgał się ze swoją córką w ramionach daleko od tego
potwornego miejsca.
Ze wsi przybyło paru
mężczyzn i to w porę, bo Jörg zemdlał, całkowicie psychicznie i fizycznie
wyczerpany. Przeniesiono go do ocalałej zagrody, gdzie po pewnym czasie doszedł
do siebie.
Po tej tragedii Jörg Hans przeniósł się
razem z córeczką do teściów na Bożą Górę. W trakcie wydostania zwłok Hedewig,
podeszło do niego paru mężczyzn z pytaniem, co mają zrobić- w trakcie
przeszukiwań innego domu znaleźli oprócz ciał, trzyletnią dziewczynkę i nie
bardzo wiedzieli co mają teraz z nią zrobić. Jörg Hans powiedział; „dzisiaj
pożegnałem moją żonę i przyjmę tę dziewczynkę, zwana Anną do mojego domu jak
swoją”.
Do dzisiaj nie wiadomo ile osób w czasie tej
tragedii straciło życie. 9 domów, 3 stodoły i 15 scheffel ( czyli około 5
hektarów ) ziemi rolnych, zniknęło wówczas z powierzchni ziemi.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten