Herb biskup Philipp von Schaffgotsch
Następnego
dnia rano odjechaliśmy wcześnie. Droga była teraz o wiele lepsza i
dobrze kręciliśmy. Philipp zapytał po chwili, czy nie będziemy
kontynuować wesołej gry wczorajsze. Kiedy znów byliśmy na jego
kolanach, wkrótce zmęczyło cię i zasnęłaś z powodu bujanka.
Philipp miał teraz ciebie i mnie w ramionach. Pochyliłem się ku
niemu i dałem go długim, delikatnym pocałunkiem, na który
odpowiedział równie tak samo. Musiał wiedzieć, że należę do
niego w całości, naprawdę, bez względu na to, jakie ma on
katolickie stanowisko. Potem oboje umilkliśmy i wyglądaliśmy
szczęśliwych do naszego syna.
W Wrocławiu znalazłem się w otoczenie, które było dla mnie niezwykłe. Na początku wszystko było nowe i bardzo dziwne. Philipp mieszkał w dużym domu, prawie jak zamek, w którym mieszkał jego ojciec z dużą rodziną. Dla Philippa i jego dwóch sługi było to o wiele za duże. Dla nas przygotowano było trzy duże pokoje, które miały duże okna od strony ulicy. Pokój był umeblowany jak salon z pięknymi meblami, jak nigdy wcześniej nie widziałem. Urządzenie w zamku Kamienica był rzeczywiście bardzo elegancki, ale nieporównywalny z tym w Wrocławiu. Kiedy powiedziałem to Philippowi, zauważył tylko, że tu nie jesteśmy w wiosce, tylko w nowoczesnym dużym mieście. Moja sypialnia była cudowna. Nad szerokim szerokim łożem rozciągało się jasne niebo muślinu z nadrukami róż. W dużym kredensie zdobionego palisandru moja torba podróżna wyglądał zaginione. Po co mi tak dużą przestrzenią? Obok dużych okien stała toaletka z dużym lustrem. Po przeciwnej stronie ściany znajduje się duży zlew z porcelanowym naczyniem i dzbanem na wodę. Wszystkie meble idealnie pasują do siebie, zaniemówiłem, gdy wszedłem do pokoju z Philippem.
"Jak udało ci się to wszystko robić tak szybko?" Zapytałem go. "Po twoim pierwszym tak w Boza Góra” natychmiast wysłałem posłańca do Wrocław z dokładnymi instrukcjami. Chciałem, że ty i Jörg się podobają wszystko tutaj."
W Wrocławiu znalazłem się w otoczenie, które było dla mnie niezwykłe. Na początku wszystko było nowe i bardzo dziwne. Philipp mieszkał w dużym domu, prawie jak zamek, w którym mieszkał jego ojciec z dużą rodziną. Dla Philippa i jego dwóch sługi było to o wiele za duże. Dla nas przygotowano było trzy duże pokoje, które miały duże okna od strony ulicy. Pokój był umeblowany jak salon z pięknymi meblami, jak nigdy wcześniej nie widziałem. Urządzenie w zamku Kamienica był rzeczywiście bardzo elegancki, ale nieporównywalny z tym w Wrocławiu. Kiedy powiedziałem to Philippowi, zauważył tylko, że tu nie jesteśmy w wiosce, tylko w nowoczesnym dużym mieście. Moja sypialnia była cudowna. Nad szerokim szerokim łożem rozciągało się jasne niebo muślinu z nadrukami róż. W dużym kredensie zdobionego palisandru moja torba podróżna wyglądał zaginione. Po co mi tak dużą przestrzenią? Obok dużych okien stała toaletka z dużym lustrem. Po przeciwnej stronie ściany znajduje się duży zlew z porcelanowym naczyniem i dzbanem na wodę. Wszystkie meble idealnie pasują do siebie, zaniemówiłem, gdy wszedłem do pokoju z Philippem.
"Jak udało ci się to wszystko robić tak szybko?" Zapytałem go. "Po twoim pierwszym tak w Boza Góra” natychmiast wysłałem posłańca do Wrocław z dokładnymi instrukcjami. Chciałem, że ty i Jörg się podobają wszystko tutaj."
De
volgende morgen reden we al vroeg weg. De weg was nu veel beter, en
we schoten goed op. Philipp vroeg na een poosje, of we niet met het
vrolijke spelletje van gisteren verder zouden gaan. Toen we weer
allebei op zijn schoot zaten, werd je al snel moe, en viel door het
schommeling in slaap. Philipp had nu jou en mij in zijn armen. Ik
boog me naar hem toe en gaf hem een lange, tedere kus, die hij net zo
beantwoorde. Hij moest weten, dat ik hem helemaal, werkelijk helemaal
toebehoorde, welk katholiek ambt hij ook zou bekleden. Daarna zwegen
we allebei en keken gelukkig naar onze zoon.
In
Breslau kwam ik in een voor mij ongewone omgeving. Alles was nieuw en
in het begin zeer vreemd. Philipp woonde in een groot huis, bijna als
in een slot, waarin ook al zijn vader met zijn grote familie geleefd
had. Voor Philipp en zijn twee bedienden was het veel te groot. Voor
ons waren er drie grote kamers voorbereid, die aan de straatkant
grote ramen hadden. Een kamer was als woonkamer ingericht met
heerlijke meubels, zoals ik ze van tevoren nog nooit gezien had. De
inrichting in slot Kemnitz was weliswaar ook heel sjiek, maar niet
met die in Breslau te vergelijken. Toen ik dat tegen Philipp zei,
merkte hij alleen maar op, dat men hier niet in een dorp, maar in een
moderne grote stad was. Mijn slaapkamer was heerlijk. Boven een groot
breed bed was een luchtige hemel van mousseline gespannen, met rozen
bedrukt. In een grote kast uit versierd rozenhout, zag mijn reistas
er verloren uit. Wat moest ik met zoveel ruimte? Tussen de grote
ramen stond een kaptafel met een grote spiegel. Daar tegenover aan de
wand een grote wastafel met een porseleinen schaal en een
waterkruik. Alle meubels pasten prima bij elkaar, ik was sprakeloos,
toen ik met Philipp de kamer binnenging.
‘Hoe
heb je dat allemaal zo snel voor elkaar gekregen?’ vroeg ik hem.
‘Na je eerste ‘ja graag’ in Gotthardsberg heb ik meteen een
bode naar Breslau gestuurd met precieze aanwijzingen. Ik wilde dat
jij en Jörg het hier zou bevallen.’
Ik
bedankte me bij hem, zoals hij het, het liefste had, met een
onbetaalbare kus. Jij was naar jouw kamer gerend en kwam door het
dolle heen terug, om me alles te laten zien, wat je al ontdekt had.
Je zag ons dicht tegen elkaar aan staan, en omarmde onze benen als
een teken van tevredenheid.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten