Hrab von Zinzendorf
Po
tym, jak Marie-Louise zaprowadziła mnie do małego pokoju,
wyciągnąłem się na miękkim łóżku. Zanim zasnąłem
usatysfakcjonowany, ponownie doświadczenia z Marie-Louise w pokoju
muzycznym przeszło
mi przez głowa.
Musiała tak intensywnie myśleć o swoim dziadku i jego muzyce, że
zobaczyła go siedzącego przed szpikulcem, jak
grał i
usłyszała jak
zaśpiewał. Wiedziałem, że możesz tak dobrze wyobrazić sobie
taką osobę, że można go fizycznie zobaczyć przed nim.
Marie-Louise najwyraźniej miała niezbędną wyobraźnię, by
doświadczyć jej jako żywej. Na początku myślałem, że ta myśl
była trochę nieprzyjemna, ale pomyślałem też, że nauczyłem się
już czegoś ważnego o dziewczynie.
Kiedy wieczorem Marie-Louise wyprowadziła mnie z pokoju na kolację, zaprowadziła mnie do dużej jadalni zamku. Spodziewałem się teraz poznać rodzinę hrabiego. Kiedy otworzyliśmy drzwi, byłem zaskoczony, że duży pokój miał długi stół w kształcie litery U, na który siedzeli już około 30 osób. To była cała rodzina i wszyscy pracownicy jedzą tutaj razem. Teraz widziałem hrabiego, jego żonę i siostrę Henriette Benigna, których już poznałem. Był na czele stołu, a dwa miejsca wolne pozostawiono dla Marie-Louise i mnie. Przyszliśmy i usiedliśmy. Hrab wstał, tak samo robili inni. Wszyscy uścisnęliśmy sobie dłonie, tak że utworzyliśmy duży okrąg. Hrabia odmówił modlitwę stołową i na koniec wszyscy powiedzieli.
„Błogosławiony posiłek” i wszyscy osiadli. Hrabia poprosił o chwilę ciszy i oświadczył, że ja, śląski żołnierz, zostanę z nimi na kilka dni i że Marie-Louise będzie mnie pielęgnować. Poproszono ich, aby traktowali go jak brata. Potem przypomniałem sobie kobietę z Hochkirch, która opowiada o kościele braci w Herrnhut. Spojrzałem na ludzi przy stole, ale nie mogłem ją znaleźć.
Po zupie pytałem hrabia o ją i opisał go kobiecie, która mi pomogła i opiekowała w Hochkirch. Hrabia śmiał się głośno i powiedział, że kościół brata ma wiele setek braci i sióstr w sąsiedniej gminie Herrnhut, było wiele tysięcy w Saksonii. Nie mógł ich przecież wszystkich osobiście znać. Tutaj w Berthelsdorf, byli tylko z małym kręgiem ludzi, którzy wszyscy myśleli i czuli to samo.
Hierna
bracht Marie-Louise me naar een kleine kamer, ik strekte me uit op op
het zachte bed. Voordat ik tevreden insliep, ging de belevenis met
Marie-Louise in het muzieksalon nog een keer door het hoofd. Ze moet
daar klaarblijkelijk zo intens aan haar grootvader en zijn muziek
gedacht hebben, dat ze hem voor het spinet zag zitten en spelen en
zingen hoorde. Ik wist wel, dat men een ander mens zich zo goed kan
voorstellen, dat je hem lijfelijk voor je kan zien. Marie-Louise had
blijkbaar de nodige fantasie, dit dan ook als in leven lijve te
ervaren. Eerst vond ik die gedachte een beetje onaangenaam, maar vond
ook dat ik daarmee al iets belangrijks over het meisje te weten
gekomen was.
Toen
ik ’s avonds door Marie-Louise uit mijn kamer gehaald werd voor het
avondeten, bracht ze me naar de grote eetzaal van het slot. Ik
verwachtte, dat ik nu de familie van de graaf zou leren kennen. Toen
we de deur openden, zag ik tot mijn verbazing, dat in de grote ruimte
een lange tafel in een U-vorm stond, waaraan al zo’n dertig mensen
zaten. Het was de hele familie en het hele personeel, die hier
gezamenlijk het avondeten zouden nuttigen. Nu zag ik ook de graaf,
zijn vrouw en zuster Henriette Benigna die ik al had leren kennen.
Hij zat aan het hoofd van de tafel en langs hem waren nog twee
plaatsen vrijgehouden voor Marie-Louise en mij. We liepen erheen en
gingen zitten. De graaf stond op en de anderen ook. We gaven elkaar
allemaal de hand, zodat we een grote cirkel vormden. De graaf sprak
een een tafelgebed uit en aan het einde zei iedereen:
‘Gezegende
maaltijd’ en men gingen zitten. De graaf verzocht nog nog om een
ogenblik stilte en verklaarde, dat ik, een Silezisch soldaat, enkele
dagen bij hen zou blijven en dat Marie-Louise mij zou verplegen. Men
werd verzocht hem als een broeder te behandelen. Toen schoot me weer
te binnen, dat de vrouw in Hochkirch over een broedergemeente in
Herrnhut gesproken had. Ik keek de mensen aan de tafel aan, maar kon
ze niet ontdekken.
Na
de soep vroeg ik aan de graaf naar haar en beschreef hem de vrouw die
me in Hochkirch geholpen en verpleegd had. De graaf lachte hardop en
zei, dat de broedergemeente in de buurtgemeente Herrnhut vele
honderden broeders en zusters had, in Saksen waren het er vele duizenden.
Hij kon ze toch niet allemaal persoonlijk kennen. Ze waren hier in
Berthelsdorf maar met een kleine kring van mensen die allemaal gelijk
dachten en voelden.
Geen opmerkingen:
Een reactie posten