zaterdag 29 oktober 2016

Konstantin Wegerer 51 (zamek Gryf)

zamek Gryf

Z tych i wielu innych dobrych raportów doszedłem do zamek Gryf. Hans Ulrich czekał na mnie z cierpienie, bo on chciał uniknąć wielu kwestii związanych z wesela, i przejechać ze mną, a jego matka trzymała go spokojny obiecać go w ten sposób do mojego przyjazdu.

Następnego dnia udaliśmy jechać do lasu w pobliżu Gierczyn. Mogłem pokazać mu kopalni cyna i wyjaśnić mu wszystko. Zapytał mnie, dlaczego matka wtedy ten wielki talerz z cyna na ślub zamawiała  w Bohemy, kiedy było kopalni cyn w okolicy. Wyjaśniłem mu, że w Bohemy żyły cyn a nie były tak bogata jak tutaj w Gierczyn. Jeśli ludzie tam robią ładny talerz deco cyna jest bardziej wartościowe. Potem pojechaliśmy do lasu. Była to ścieżka  pielgrzymka, która prowadziła do kaplicy św. Wolfganga koło Proszowa. Mieliśmy tam krótką przerwę i nasze konie piły z przy źródło, która była napędzana przez silną przesączania. Było kilka pielgrzymi, którzy brali wodę ze źródło, bo ma ogromny wpływ korzystne. Nagle zaczynali dzwonić dwa dzwony z kaplicy na msza. Pielgrzymi poszedli do kaplicę. Hans Ulrich spojrzał na mnie pytająco, ale powiedziałem, że to było lepiej, jeśli jedziemy dalej w kierunku Gryf. Przyjechaliśmy tam późnym popołudniem. Pojechaliśmy na górę zamkową, kiedy mi zadał cios i paskudny ukłucie w ramię. Dla mnie było to od razu jasne, że była to strzałka, i że to był napad. Krzyczałem do Hans Ulrich, który jechał przed mnie: "Uciekaj stąd, rozbój" i sam wjechałem galopem po nim. Byliśmy przeczesz nieuzbrojony. Gdy dotarliśmy do podwórku zamek, zaskoczonego stróż zadął w róg. Pojawiła się wódz zamku i zobaczył mnie ze strzałką w moim ramieniu. Musiałam położyć się  na ziemi. Ukląkł na moim plecach iz mocnym szarpnięciem wyciągnął kolczastego strzałkę z moim ramieniu. Kiedy prostowałem się, bólu dotarcie do mnie znowu, wódz miał strzałka w ręku i spojrzał na niego uważnie. "Takie strzały my też mamy. Kto to mógł być? Napad bezpośrednio przed naszego zamku. Tylko wariat może coś wymyśleć."


Met deze en vele andere goede berichten kwam ik weer bij de Greiffenstein. Hans Ulrich had met smart op me gewacht, want hij wilde de vele zaken rondom de bruiloft ontlopen, door met mij een rit te gaan maken, en zijn moeder had hem daarmee tot mijn aankomst mee zoet gehouden.

De volgende dag al gingen we op weg naar de bossen bij Giehren. Ik kon hem de tin groeves laten zien en alles uitleggen. Hij vroeg me waarom zijn moeder dan het grote tinnen bord voor de bruiloft in Bohemen besteld had, als er op eigen gebied ook tin groeves waren. Ik legde hem uit dat, in Bohemen de tinaders niet zo vruchtbaar waren als hier in Giehren. Als men daar dan een mooi bord van maakt, wordt een pond tin veel waardevoller. Daarop reden we het bos in. Het was een pelgrims pad, dat naar de kapel van de heilige Wolfgang bij Kunzendorf voert. Daar hielden we een korte pauze en lieten onze paarden drinken bij de bron, die door een sterke kwel gevoed werd. Er waren daar enkele pelgrims, die water uit de bron meenamen, omdat er een grote heilzame werking aan werd toegeschreven. Plotseling begonnen de beide klokken van de kapel te luiden voor een mis. De pelgrims gingen allemaal de kapel binnen. Hans Ulrich keek me vragend aan, maar ik zei dat het beter was als we door zouden rijden, richting Greiffenstein. Laat in de middag kwamen we daar weer aan. We reden net de burchtberg op, toe me een slag trof en een hevige steek in de schouder. Het was me meteen duidelijk dat het een pijl was, en dat we overvallen werden. Ik riep Hans Ulrich die voor me reed en riep naar hem: ‘Wegwezen, overval,’ en reed zelf in galop achter hem aan. We waren tenslotte ongewapend. Toen we de burcht hof bereikten, blies de torenwachter geschrokken op zijn hoorn. De burchthoofdman verscheen, en zag me met de pijl in mijn schouder. Ik moest op de grond gaan liggen. Hij knielde op mijn rug, en met een krachtige ruk trok hij de met weerhaken bezette pijl uit mijn schouder. Toen ik van de pijn vergaand me weer oprichtte, had hij de pijl nog in zijn hand en bekeek hem nauwkeurig. ‘Zulke pijlen hebben wij ook. Wie zou het geweest zijn? Een overval direct voor onze burcht. Alleen een gek kan zoiets bedenken.’

zaterdag 22 oktober 2016

Konstantin Wegerer 50 (Stara Kamienica)

zamek Stara Kamienica

Trzy dni później przybyłem do Stara Kamienica. Były jeszcze trzy lub cztery tygodnie aż do zaplanowanego ślubu. Zamek i dwór przypominało mrowisko. Duża liczba pracowników starali się naprawić i bielić wszystko. Stajniach rezydencji byli reorganizowane, aby pomieścić wiele koni i powozów. Poganiacze bydle zepchnęli bydło do środku, który później wypełniają stoły na wielu bankietów. Piwo i wino były dostarczane i przechowywane w piwnicach. Dzbanki, kubki i talerze były dostarczone i myty. W jednym słowo mrowisko.

Zarządca zamku Kamienica miał pełne ręce roboty, bo to on był odpowiedzialny za całość przygotowań. Miał więc tylko kilka minut, żeby mnie przywitać i dać kilka wiadomości dla Gryf. Najważniejszą rzecz było to, że zabrali one stare mundury dla pracowników z strychu, aby ją oczyścić. Byli tam tak zjedzone przez mole, że już nie nadali do użytku. Dlatego zarządca zamek zawołał dwóch krawców z Gryfów, i teraz miała nowe mundury dla wielu zatrudnione sługi z wioski Stata Kamienica, Rybnica i Barcinek być wykonane. Materiał został zakupiony przez zarządca w Jelenia Góra w dom handlowe Kachel. Jednak kiedy właściciel domu słyszał, za co była ten material, on widział to, jako honor dać hrabiego tej tkaninę jako present dla jego małżeństwa. List przewodni wkrótce zostanie jeszcze wysłany do zamek Gryf.

Drie dagen later kwam ik in Kemnitz aan. Het waren nog drie of vier weken tot de geplande bruiloft. Het slot en het landhuis leken op een mierenhoop. Een groot aantal arbeiders was bezig alles te repareren en te kalken. De stallen van het landhuis werden opnieuw ingericht om de vele paarden en koetsen te kunnen herbergen. Drijvers dreven slachtvee naar binnen, die later de tafels bij de vele feestmalen zouden vullen. Bier en wijn werden geleverd en in de kelders opgeslagen. Kannen, bekers en borden werden geleverd en gewassen. Kortom een mierenhoop.

De burchtvoogd van Kemnitz had zijn handen vol, want hij was het die voor de hele voorbereiding verantwoordelijk was. Hij had daarom ook slechts enkele minuten tijd om mij te begroeten, en nog enkele berichten voor de Greiffenstein mee te geven. De belangrijkste was, dat men de oude uniformen voor het personeel van de zolder had gehaald om deze te reinigen. Ze waren daar zo door de motten aangevreten dat ze niet meer bruikbaar waren. De burchtvoogd had daarom twee kleermakers uit Greiffenberg laten komen, en er moesten nu nieuwe uniformen voor de vele ingehuurde bedienden uit de dorpen Kemnitz, Reibnitz en Berthelsdorf, gemaakt worden. De stof was door de burchtvoogd in Hirschberg bij het handelshuis Kachel ingekocht. Toen het hoofd van het huis echter hoorde, waar de stof voor diende, had deze het als een eer gezien om de graaf de stof als kado voor zijn huwelijk te schenken. Een bijbehorende brief zou binnenkort nog naar de Greifenstein gestuurd worden.

zaterdag 15 oktober 2016

Konstantin Wegerer 49


zamek ksziąż

Na śniadanie było papka z mąki w dużo miska. Wiedziałem już, jak szybko trzeba było się dostać kilka łyżek tej papka. Ale wytrzymałem się celowo. Chociaż na podróż czułbym mój żołądek, ale chciałem to w ten sposób zrobić, i myśleć o dobrym biednej rodziny. Na pożegnanie, wrzuciłem resztę moich owsa z worek koński na sitko i zobaczyłem jak chłop i jego dzieci były bardzo szczęśliwe, a właściwie ja wstydziłem się , że jak ja mógłbym szczęśliwiec ich z mojego pasza koni.

Mgła faktycznie znikło jak chłop przepowiedział dzień wcześniej, i pojechałem w dobrym nastrój dalej. Faktycznie, dokuczał mi szybko głód. Rozejrzałem się wokół mnie i zobaczyłem po raz pierwszy w moim życiu, jak mało natura oferuje nam do jedzenie na wiosnę. Gdy zapasy zimowe zostały wyczerpane, można łatwo głodować. Wtedy mój koń miał jeszcze lepszy, uważał świeże trawy bardzo zapraszający i wziął na drogę od czasu do czasu jakiś kęs, kiedy opuściłem cugle. Wkrótce dotarłem do najdalej oddalonych miejsce mojej podróży i ponownie spotkałem z mojego zaproszenia wielkim entuzjazmem. Tutaj powiedziałem troche o moi noc w górach.

"Chłopy w górach, na wiosnę zawsze maja złe, kiedy zapasów skoczyć się. Ich pole są zbyt małe i  rodziny zbyt duże. Tutejsi chłopy i ich robotnicy u nas mają znacznie lepiej. Mamy większe pola i od nadwyżek robimy zapasów, które następnie wiosną i w czasach kryzysowych może być podzielona", była odpowiedzieć Pana.

Jak wdzięczny byłem, kiedy mnie wiązka żywności dla mojej dalszej podróży przygotowali. Przejechałem tylko trochę i otworzyłem pakiet: chleb, kiełbasa i szynka, a nawet butelkę wina. Tylko kilka godzin podróży dalej, żyli biednych chłopcy i ich rodziny który musieli walczyć w górach każdego roku, aby przeżyć i często głodują. Produkty światowy właściwie są nierównomiernie podzielone. Tej duże posiadłości z ich pastwiskami i ich wielu zwierząt produkowali dużo więcej i mieli większe zyski. Byli więc znacznie bardziej pewni siebie jako drobnych rolników. Ale jak się Panowie w wioskach faktycznie dostali ich posesją. O tym dziadek nie powiedział mi nic. Będę pytać Hans Ulrich, on powinna wiedzieć.


Als ontbijt was er meelbrij uit een grote schotel. Ik wist nu al, hoe snel je moest zijn om enkele lepels van die brei te bemachtigen. Maar ik hield me met opzet in. Ik zou weliswaar onderweg mijn maag voelen, maar ik wilde het graag zo doen, en aan die goede arme familie denken. Bij het afscheid strooide ik de rest van mijn haver uit de paardenzak in de kafzeef, en zag hoe de boer en zijn kinderen hier heel blij mee waren, en ik schaamde me eigenlijk, hoe gelukkig ik hen kon maken met mijn paardenvoer.

De mist was daadwerkelijk opgetrokken, zoals de boer daags ervoor voorspeld had, en reed goed gemutst verder. Daadwerkelijk, plaagde me al snel de honger. Ik keek rondom me heen, en stelde voor het eerst in mijn leven vast, hoe weinig hier de natuur ons in het voorjaar aan voedsel bied. Als de wintervoorraden verbruikt waren, kon je gemakkelijk verhongeren. Dan had mijn paard het toch beter, ze vond de frisse grashalmen zeer uitnodigend en nam onderweg zo nu en dan een mondvol, als ik de teugel liet vieren. Ik had de verst weg liggende plaats van mijn reis al snel bereikt en was met mijn uitnodiging weer op groot enthousiasme gestoten. Hier vertelde ik iets van mijn overnachting in de bergen.

De boeren in de bergen, hebben het in het voorjaar altijd slecht, als de voorraden op zijn. De velden zijn te klein en de gezinnen te groot. De boeren hier en de arbeiders bij ons gaat het veel beter. We hebben grotere velden en van de overschotten leggen we voorraden aan, die dan in het voorjaar en in tijden van nood verdeeld kunnen worden,’ was het antwoord van het heerschap.

Wat was ik dankbaar, toen mij een bundel met voedsel voor mijn verdere reis klaar gemaakt werd. Ik reed maar een klein stukje en opende het: brood, worst en ham en zelfs een fles wijn. Slechts enkele reisuren verderop leefden de arme boeren en hun families in de bergen, die elk jaar moesten vechten om te overleven en vaak honger leden. De goederen van de wereld waren toch ongelijk verdeeld. De grote landgoederen met hun weidevelden en hun vele dieren verkregen grotere oogsten en grotere winst. Zij waren daardoor veel zekerder als de kleine boeren. Maar hoe waren de heerschappen in de dorpen eigenlijk aan hun grote bezit gekomen. Daarover had grootvader me niets verteld. Ik wil het Hans Ulrich vragen, die moet het toch eigenlijk weten.

zaterdag 8 oktober 2016

Konstantin Wegerer 48

góry wałbrzyskie

Podczas kolacji stało się jeszcze ciemniejsze w kuchni, tylko dał delikatny blask. Młody chłop pokazał mi, gdzie można się załatwić na potworku. Tu nie było specjalnego "instalacja" dla tego. Przykucnęli wzdłuż gnoju, tam gdzie był odpływ. Dzieci robili to po kolejce. Kiedy zapytałem chłopa czy to w zimie nie było trochę zimno, tylko odpowiedział, że w zimie, czasami przez kilka dni nie mogli wychodzić z domu, a za to mieli wiadra w kuchni.

Kiedy znowu wszedłem do domu, większość dzieci już wspinali na piec kuchence i przygotowali swoje miejsce do spania. Chłop przywołał mnie w przyjazny sposób, aby zrobić to samo. Więc wspinałem na ławce do piec, i położyłem się koło dzieci, który wkradli się bliżej siebie. Na końcu ojciec i matka położyli się, i ja musiałem się jeszcze troche wysuwać. Więc wszyscy byliśmy blisko siebie, i mogę sobie wyobrazić, że to było tak przyjemnie ciepłe w zimie. Nawet jeśli ogień zgasł, piec kaflowy całą noc trzymał ciepłości. Obok mnie była jedna z dziewcząt. Nieprzytomnie raz z ręką głaskała mój twarz, a potem odwróciła plecy do mnie. Na początku czułem się niewygodne czuć ciepłość jej ciała, tak blisko mnie, ale szybko zasnąłem z uczuciem zadowolenia. Obudziłem się wcześnie, i zauważyłem, że dziewczyna mnie w nocy wziął we śnie bezpiecznie na ramieniu, bo teraz ramiona były nadal u mnie. Kiedy ruszyłem się trochę, obudziła się i dała mi buziaka na czubku nosa. Otworzyła oczy i powiedziała ze zdziwieniem patrzenie: "Chyba dziś w nocy myślałem ze jesteś mojego braciszka" i uwolniła mi. Ponieważ inni jeszcze spali, my nadal leżeliśmy spokojnie i wesoły wyglądaliśmy nawzajem w oczy. I dla mnie było jasne, jak piękny musi być być jako chłopak być ochraniacz dla swoich sióstr i czuć ich siostrzanej miłości. Mnie jako jedynakiem, to brakowało.


Tijdens het avondeten was het in de keuken nog donkerder geworden, alleen uit de haard kwam nog een zwakke gloed. De jonge boer liet me zien waar je in de hof je behoefte kon doen. Hier had je daar geen speciale ‘inrichting’ voor. Men hurkte langs de mesthoop, waar het mestvocht wegliep. De kinderen deden dat ook na elkaar. Toen ik de boer vroeg, of dat in de winter niet een beetje koud was, antwoordde hij slechts, dat men in de winter soms enkele dagen het huis niet uit kon, en dan had men daar een emmer in de keuken voor.


Toen ik het huis weer binnen ging, waren de meeste kinderen al op de tegelkachel geklommen, en hadden hun slaapplek al klaar gemaakt. De boer wenkte me vriendelijk toe, om hetzelfde te doen. Zo klom ik over de zitbank omhoog, en ging langs de kinderen liggen, die nog iets dichter tegen elkaar aan kropen. Tenslotte klommen de vader en moeder omhoog, waarbij ik nog iets meer moest opschuiven. Zo lagen we allemaal dicht langs elkaar, en ik kon me goed voorstellen, dat het in de winter zo aangenaam warm was. Ook als het vuur in de haard uitgegaan was, bleef de tegelkachel de hele nacht de warmte vasthouden. Langs me lag één van de meisjes. Ze had me onbewust een keer met haar hand over het gezicht gestreken, en me dan haar rug toegedraaid. In het begin was het me een beetje onaangenaam haar lichaamswarmte zo dicht bij me te voelen, maar ik viel snel met een tevreden gevoel in slaap. Ik werd vroeg wakker, en merkte dat het meisje me ‘s nachts in haar slaap stevig in de arm genomen had, want ook nu nog waren haar armen om me heen geslagen. Toen ik me een beetje bewoog, werd ze wakker en gaf me een kus op het puntje van mijn neus. Ze opende haar ogen en zei met een verbaasde blik: ‘Ik moet je vannacht voor mijn broer aangezien hebben’, en ze liet me los. Omdat de anderen nog sliepen, bleven ook wij rustig liggen en keken elkaar vrolijk in de ogen. Mij werd duidelijk, hoe mooi het moest zijn, om al als jongen een beschermer voor je zussen te zijn en hun zusterliefde te voelen. Dat had ik als enigst kind gemist.

zaterdag 1 oktober 2016

Konstantin Wegerer 47



Chłop poszedł znów do stodoły, aby dbać o swoich zwierząt. Poszedłem z nim i dał mi konia trochę owsa, który  zawsze mam ze sobą na nagłych przypadkach, a przyniosła mu wiadro wody ze studni. Chłop otworzył klapa w suficie szopy, z których nie wiele siana spadł.

"To jest to, co pozostało z zimą. Od jutra zwierzęta mogą iść na ziewnąć, będą one na pewno wiosenne zwariowany. Ostatniej nocy, krowa wyrywał się i rozbił drzwi o stajni.' powiedział i dodał, kiedy zobaczył moją zmartwiony twarz; " Ale teraz jest znowu spokojne i dobrze związane."


Podczas kolacji siedziała cała rodzina wokół dużego stołu, dzieci ruszyli się trochę bliżej do siebie niż normalnie, więc ja tez miałem miejsce. Matka ostatnia siedziała na miejscu narożnej po włożyła ogromną miskę zupy na środku stole. Ojciec mówił modlitwę stołowego, i wszystkie dzieci uczestniczyły z założonymi rękami na stole. Kiedy skończyli modlitwę przez chwilę było milczenie. Potem każde dziecko chwycił łyżkę ze stołu i zaczął tyle zupy nalewać w swoim talerzu jak mieściło. Ojciec i matka robili to samo. Widziałem, że leżało jeszcze jedno łyżka, który chyba oznaczony dla mnie. Ale przed ja to widziałem, miska już była pusta. Matka wstała i napełniła miska po raz drugi z resztą kotle i dorzuciła jeszcze troche rozdrobnionego chleba. Potem postawiła miska na stole i powiedziała dzieciom, że musieli czekać, aż młody Pan co najmniej kilka łyżek zupy może jeść swobodnie. Tak robiłem i miałem wrażenie, że każda łyżka zupy który wziąłem przez osiem par oczu byli liczone z zainteresowaniem. Potem powiedziałem: "A teraz łyżkowanie".A my łyżkowali jak gdyby to był zakład, dopóki tylko pochodziła dźwięki zeskrobanie z garnek. Było dla mnie jasne, że tu na obiad nikogo mógł odjeść w pełnym brzuchu, a mimo to zostałem przyjęty jako gość,  i to niewiele chcieli dzielić nawet z mną. Jaka to różnica z stołów w wielki domów, które odwiedziliśmy do tej pory. Ale muszę przyznać, że doszli do wniosku, że ta rodzina już wdzięczna wziąłem w moim sercu.




De boer ging nog een keer naar de stal om zijn dieren te verzorgen. Ik ging met hem mee, en gaf mijn paard wat haver dat ik voor noodgevallen altijd bij me heb, en bracht hem een emmer water uit de bron. De boer had in het plafond van de stal een luik geopend, van waaruit wat hooi naar benden viel.


Het is wat overgebleven is van de winter. Vanaf morgen mogen de dieren weer naar buiten, ze zijn al helemaal voorjaarsgek. Gisterennacht heeft de koe zich los getrokken en de staldeur ingetrapt.’ zei de boer en voegde, toen hij mijn bezorgde gezicht zag, nog toe: ‘Nu is ze weer rustiger en goed aangebonden’.


Tijdens het avondeten zat de hele familie rondom de grote tafel, de kinderen gingen nog wat dichter bij elkaar zitten, zodat ik ook een plaatsje had. De moeder ging als laatste op een hoekplaats zitten, nadat ze de grote soepterrine in het midden van de tafel had gezet. De vader sprak een tafelgebed uit, dat alle kinderen mee baden, waarbij ze de handen gevouwen op de tafel hadden liggen. Toen ze klaar waren met het gebed bleef het heel even rustig. Vervolgens greep elk kind een lepel van de tafel en begon zo veel mogelijk soep in zijn bord te doen. Ook de vader en de moeder namen daaraan deel. Ik had gezien dat er nog een lepel over was, die wel voor mij bedoeld zou zijn. Maar voor ik er erg in had, was de terrine al leeg. De moeder stond op en vulde de terrine een tweede maal met de rest uit de ketel en brokkelde er nu ook nog brood in. Toen ze de terrine op de tafel zette, zei ze tegen de kinderen, dat ze moesten wachten totdat de jonge heer minstens enkele lepels soep op zijn gemak had kunnen eten. Ik deed dat en had daarbij het gevoel, dat elke lepel soep die ik nam, door acht paar ogen met interesse nageteld werden. Toen zei ik: ‘En nu lepelen.’

En we lepelden alsof het om een weddenschap ging, totdat er nog maar krasgeluiden uit de terrine kwamen. Het was mij duidelijk, dat hier bij het avondeten niemand de buik rond kon eten, en desondanks was ik als gast welkom, om het weinige wat ze hadden met hen te delen. Wat een verschil met de tafels in de grote huizen, die ik tot nu toe bezocht had. Maar ik moet bekennen, dat ik deze familie al dankbaar in mijn hart gesloten heb.

zondag 25 september 2016

Konstantin Wegerer 46 (okolice Walbrzych)



Krosna

Przyjąłem zaproszenie z przyjemnością i brałem mi konia do stajni, gdzie było jeszcze miesce wzdłuż krowy i owce. Następnie poszłam z chłopem  do jego domu. Część mieszkalna została wykonana całkowite z drewna, i był na parterze tylko jednym pokoju, który służył zarówno do gotowania i żyć. Najpierw musiałem się przyzwyczaić się do ciemności panującej tam, ponieważ przez małe okienka tak mało światła padła. Koło ogniem pracowała młoda kobieta na garnków i naczyń. Przez hałas wokół, mężczyzna krzyknął, że będą mieć tej nocy gościa. Kobieta spojrzała na mnie śmiejąc się i skinęła głową. Wtedy po raz pierwszy zobaczyłem, że pomogły jej dwie dziewczynki w wieku dziesięciu lat jej pracy.

Płyta kuchenna była tylko częścią dużego pieca kaflowego, który okupowanej prawie jedną trzecią całego pomieszczenia. Na wolnym boku było ławka, która rozciąga się na dużym stole, a także przeszedł z drugiej strony. Przy stole było mały chłopiec miał około sześć lat i ciał wiórów drzewnych z wielki nóż. Jeszcze mniejszy chłopiec przyglądał mu się z tym. W jednym rogu pokoju, tuż obok drzwi stał krosna. Działało dwóch chłopców w wieku około ośmiu do jedenastu lat. Jeden ruszał stojaki, i robił to ze wszystkimi jego waga aby naciśnięć pedału nożnego. Drugi usługiwał kij, który przesuwał cewka przez sekcja. Czy to był zrobione, wciśnięty była najpierw płyta tkacki, drut mocno przez już tkaniny wełna i cały proces zaczął się od nowa. Chłopcy byli tak dobrze przyzwyczajony do siebie, że to to tak szybko poszło ,że miałem wrażenie, że oni sami byli częścią krosna. Obserwowałem je przez chwilę zainteresowany i zaskoczył mnie z dużą prędkością międzyczasie, wiszące nad maszyna badali jeszcze jakości. Jeżeli było jakiś nierówności, zostali natychmiast bici w materiału.

Dłuż krosna zwisały z sufitu, łóżeczku dziecięcym, zawierające niemowlę który był uśpione przez dziewczynę. Kiedy powiedziałem rolnika  z gestem podziwiając że miał dużych dzieci, powiedział tylko, że jego dwaj starsze synowie pracowali u sąsiada jako sługa. Sąsiad był bardzo pechowy ze swymi dziećmi. W ostatniej zimy, wszyscy zmarli na jakiś chorobę w ciągu tygodnia. Więc młody rolnik miał dziesięcioro dzieci, z których ośmiu pracowali w ten małej przestrzeni. W hałas grzechotanie garnki i paplanina krośnie, mieszał się z szumem ściernych żelaznymi łańcuchami od kołyski na sufit. Nagle brzmiał głośny śmiech dwóch dziewcząt, którzy pomogli matce i tańczyli wesoły wokół pokoju. Nie wiedziałem powód ich radości, ale roześmiał się również wesoło.


Ik nam de uitnodiging graag aan en bracht mijn paard naar de stal, alwaar hij nog net plaats had langs een koe en een schaap. Daarna ging ik met de boer zijn huis binnen. Het woongedeelte was alleen van hout gemaakt, en bestond op de begane grond uit slechts één enkele kamer, die diende voor zowel te koken als te leven. Eerst moest ik in aan de daar heersende duisternis wennen, want door de kleine raampjes kwam slechts weinig licht binnen. Aan de haard was een jonge vrouw met potten en schotels in de weer. Door het lawaai heen, riep de man, dat ze deze nacht een gast zouden hebben. De vrouw keek me vriendelijk lachend aan, en knikte instemmend met haar hoofd. Toen zag ik pas, dat twee meisjes van een jaar of tien haar met het werk hielpen.


De kookplaat was slechts een deel van een grote tegelkachel, die bijna een derde van de hele ruimte innam. Aan de vrije zijde bevond zich een zitbank die zich om een grote tafel uitstrekte en ook aan de andere zijde doorliep. Voor de tafel was een kleine jongen van een jaar of zes bezig met een groot mes houtspaanders te snijden. Een nog kleinere jongen keek hem daarbij toe. In een hoek van de kamer, net langs de deur stond een weefstoel. Daaraan werkten twee jongens van ongeveer acht en elf. De ene bewoog de rekken, en moest daarvoor met heel zijn gewicht een voetpedaal indrukken. De tweede bediende de slagstok, waarmee de spoel door het vak geduwd werd. Was dat gebeurd, drukte de eerste met het weefblad de draad krachtig tegen het al gewoven stof en het hele proces begon van voren af aan. De jongens waren zo goed op elkaar ingespeeld, dat de handelingen elkaar supersnel opvolgden, en dat ik de indruk kreeg dat ze zelf een onderdeel van het weeftoestel waren. Ik keek hen een tijdje geïnteresseerd toe, en verbaasde me, met welke grote snelheid ze tussendoor over de borst- en productboom hangend, telkens weer de stof op zijn kwaliteit testten. Als er oneffenheden ontstaan waren, werden ze meteen in de stof geklopt.


Langs het weefgetouw hing vanaf het plafond een kinderwiegje, met daarin een zuigeling die door een meisje in slaap gewiegd werd. Toen ik de boer met een bewonderend handgebaar duidelijk maakte dat hij een grote kinderschaar had, merkte hij alleen op, dat zijn twee oudste zoons bij een buurman als knecht werkten. De buurman had zeer veel pech gehad met zijn kinderen. Ze waren afgelopen winter, binnen een week allemaal gestorven aan een ziekte. De jonge boer had dus tien kinderen van wie er acht in de kleine ruimte bezig waren. In het lawaai van rammelende potten en het stampen van het weefgetouw, mengde zich het geluid van schurende ijzeren kettingen van het wiegje aan het plafond. Plotseling klonk er een luid lachen van de beide meisjes, die hun moeder geholpen hadden, en ze dansten samen door de kamer. Ik wist de reden van hun vreugde niet, maar lachte vrolijk mee.


zondag 18 september 2016

Konstantin Wegerer 45

Walbrzych

Wzięliśmy drogę bezpośrednią na dół do doliny Kwisa. Droga biegł przez las, a my jechaliśmy tandem, każda z własnymi myślami. Bardzo mi podobało że, byliśmy coraz lepszych przyjaciół, i mogliśmy rozmawiać o wszystko co nas obchodziło. Pod wieczór wróciliśmy na Gryf..

Moja druga długa droga, żeby roznosić zaproszeń na ślub, rozpoczął się kilka dni później. Przywiózł mnie do księstwa Legnicy iw szerokim łukiem do góry Wałbrzyski. Wszędzie, z mojego zaproszenie do Stara Kamienica byłem radośnie powitane. Widocznie czekali ludzi, w teraz spokojne czasy na możliwości podróżowania, aby spotkać się i świętować razem.

U jakiś rodziną w Wałbrzych ręczyłem  moje zaproszenie w zimny mglisty dzień, który często zdarzają się w górzystym regionie w kwietniu i szybko odszedłem, aby osiągnąć mój następny cel przed wieczór. Droga została dobrze opisana do mnie, ale we mgle musiałem zagapić zjazd. Na końcu, zauważyłem, że opis podany już nie pasowało do mojej rzeczywistej trasy. Musiałem zawrócić? Jak udało mi się znaleźć miejsce w tej słabej widoczności, gdzie popełniłem błąd? Pojechałem dalej i przyszedłem w wysoko dolinie, gdzie leżeli pare male gospodarstw. Zaraz po pierwszym, pytałem młodego rolnika o drogi.

"Młody Pan błądziło się bardzo. Droga stąd do miejsca docelowego jest złe i niebezpieczne ze względu na kamienie.Proszę bądź naszym gościem na dzisiejszy wieczór i czekać, aż mgła rano rozpływało się".



We namen de route direct omlaag het dal van de Queis in. De weg liep door het woud, en we reden achter elkaar, ieder met zijn eigen gedachten bezig. Ik vond het heel aangenaam, dat we steeds betere vrienden werden, en over alles konden praten wat ons bezig hield. Tegen de avond kwamen we weer bij de Greiffenstein.

Mijn tweede langere rit, om uitnodigingen voor de bruiloft rond te brengen, begon al enkele dagen later. Hij bracht me naar het vorstendom Liegnitz en in een grote boog naar het Waldenburger bergland. Overal werd ik met mijn uitnodiging naar Kemnitz vrolijk begroet. Schijnbaar wachtte men, in de nu vriendelijke tijd op mogelijkheden om te reizen, om elkaar te ontmoeten en om samen feest te vieren.

Bij een familie in Waldenburg had ik mijn uitnodiging op een koude nevelige dag, zoals die daar in het bergland in april nog vaak voorkomen, afgegeven en was snel weer vertrokken, om mijn volgende doel nog voor de avond te bereiken. De weg was me weliswaar goed beschreven, maar in de nevel moet ik een afslag gemist hebben. Tenslotte merkte ik, dat de gegeven beschrijving niet meer bij mijn eigenlijke route paste. Moest ik omkeren? Hoe moest ik bij dit slechte zicht de plaats vinden waar ik de fout gemaakt had? Ik reed verder en kwam in een hoogdal, waar enkele boerenhuisjes lagen. Meteen bij het eerste vroeg ik een jonge boer naar de weg.


U bent helemaal fout jonge heer. De weg van hieruit naar uw bestemming is slecht en gevaarlijk vanwege de stenen. Alstublieft wees onze gast voor vannacht en wacht, tot morgenvroeg de mist opgetrokken is.’

zondag 11 september 2016

Konstantin Wegerer 44



Podczas wspólnej obiad było bardzo hałaśliwy u  tego wielkiej rodziny. Jeśli jedno z dzieci było zbyt głośno, Pan od  Raspenava  wołał go u niego przy stole i szepnął mu coś do ucha. Pozostałe dzieci próbowały słuchać, co tam zostało powiedziane. Najwyraźniej znali tej różnych możliwości. Skierowany dziecko wtedy jednak ucichło i zadowolony poszło powrotem na swoje miejsce. Podobało mi się bardzo, że dzieci nie przez całej grupy, ale był osobiste korygowane, pozostałe dzieci chyba tez uważały ten sposób  jak najlepiej. Dla Hans Ulrich taki spektakl dziecinne był cos nowego. Na Gryf on siedział tylko z jego dwóch sióstr, dwunastu lat starej Magdalena i siedem-letnia Eleonora i matką przy stole.

Ponieważ on jako gość honorowy siedział obok pana domu, nie było problem dla niego, aby odpowiedzieć na jego pytania w wywiadzie. Jednak zauważyłem, że jego wzrok znowu i znowu poszło do tej dwóch większych dziewczynek około dziesięciu, dwunastu lat. U przedstawienie na potworku on ich zaskoczył z natychmiast wołać ich przez imię. One jeszcze byli prawdziwe dzieci. Byli zawsze chichocząc, i powiedzieli cos do siebie, po czym głośno się roześmiali. Hans Ulrich jednak przez jego wielkości i jego potężnej postury, robił wrażenie młodego Pan.

Kiedy chcieliśmy pożegnać się z rodziną po obiad, aby wrócić do domu, Hans Ulrich nagle wziął starszy z dwóch dziewczynek w ramię, przytulił ją i pocałował ją w policzek. Poza tym, on powiedział: "Nie mogę się doczekać, aby zobaczyć ci znowu szybko w Stara Kamienica."

Dziewczyna zarumieniła, odwrócił się i chciała uciekać. Ojciec jednak, wziął ją za rękę i wziął ją w ramiona i powiedział jej: "Twój kuzyn jest bardzo szarmancki do twój stronę, nie możesz uciekać od razu"


Podobało mi się, jak ojciec, małe problemy emocjonalne od córka rozwiązywał bezpośrednio i kochający. Potem my odjechaliśmy. Na drodze Hans Ulrich zapytał mnie: "Czy ja to nie mialem robic, to wobec Zuzanna
? Co o tym sądzisz?"

"Myślę, że powinniśmy zrobić wszystko, wesoły, i to co chcemy zrobić z całego serca. Jeśli podobala ci ta dziewczyna, dlaczego to nie 
wyjaśnić z mały pocałunek do niej i resztę jej rodziny, ze słowami to nie robisz lepiej."


Tijdens het gemeenschappelijke middageten bij de grote familie ging het er levendig aan toe. Als één van de kinderen te luidruchtig werd, riep de Heer van Raspenau hem bij zich aan tafel en fluisterde wat in zijn oor. De andere kinderen probeerden dan mee te luisteren, wat er gezegd werd. Ze kenden blijkbaar de verschillende mogelijkheden. Het aangesproken kind ging dan echter rustig en in zijn nopjes naar zijn plaats terug. Mij beviel het zeer, dat de kinderen niet voor het hele gezelschap, maar apart en persoonlijk terecht gewezen werden, ook de andere kinderen vonden deze behandeling schijnbaar het beste. Voor Hans Ulrich was zo’n kinderspektakel iets nieuws. Op Greiffenstein zat hij slechts met zijn twee zusjes, de twaalfjarige Magdalena en de zevenjarige Eleonora, bij zijn moeder aan tafel.

Omdat hij als eregast langs de heer des huizes zat, was het voor hem geen probleem, zijn vragen in een gesprek te beantwoorden. Ik merkte echter, dat zijn blik steeds weer naar de beide grotere meisjes van ongeveer tien, twaalf jaar ging. Hij had zich bij het voorstellen op de hof tot hun grote verbazing meteen met hun voornaam aangesproken. Dit waren werkelijk nog echte kinderen. Ze zaten steeds te giebelen, of ze vertelden elkaar wat, waarna ze luid begonnen te lachen. Hans Ulrich daarentegen maakte door zijn grootte en zijn krachtige lichaamsbouw, eerder de indruk van een jonge heer.

Toen we na het eten afscheid van de familie wilden nemen, om weer naar huis te rijden, nam Hans Ulrich plotseling de oudste van de twee meisjes in de arm, drukte haar tegen zich aan en gaf haar een kus op de wang. Daarbij zei hij: ’Ik verheug me er heel erg op, om je gauw genoeg in Kemnitz weer te zien.’

Het meisje werd vuurrood, draaide zich en wilde weglopen. Haar vader echter pakte haar hand en nam haar in zijn arm, en zei haar: ‘Je neef is heel galant naar jouw toe, dan moet je toch niet direct weglopen!’

Mij beviel het hoe de vader, de kleine emotionele problemen van zijn dochter direct en liefdevol aanpakte. Daarop vertrokken wij. Onderweg vroeg Hans Ulrich me: ‘Had ik dat daarstraks niet moeten doen bij Susanne? Wat denk jij?’

Ik denk, dat wij alles vrolijk moeten doen, wat we met ons hele hart willen doen. Als dat meisje je beviel, waarom zou je dat dan niet met een klein kus voor haar en de rest van haar familie duidelijk kunnen maken, met woorden gaat het niet beter.’

zondag 4 september 2016

Konstantin Wegerer 43


Dbaliśmy o koniach i wsiedliśmy do środka odlewnia. Wstali tam wielu pracowników w swoich kile patrząc na w ziemi w kopane kształcie dużej lufy armata, aby być obecny podczas procesu odlewania. Hans Ulrich podszedł  z pewność kroki do jakiś pracownika, i powitał go z równą: "Dzień dobry mistrz Anders, jestem Hans Ulrich Schaffgotsch od Gryf, kiedy ma rozpocząć odlewanie"

Mistrz Anders był mile zaskoczony, aby być natychmiast rozpoznany przez obcy człowieka i nazywać po nazwisko. Ponieważ odlewania zaczynałby w ciągu kilku minut, chcieliśmy oglądać tego. Musiały jeszcze jakieś przegotowani być wykonane, potem dał mistrz Anders znakiem i świecące strumień roztopionego żelaza popłynęła przez kamienne rynna wlano do formy. Prawie nie można zobaczyć nic, gęsty dym podnosił się i robotnicy trzymali płótno na usta aby lepiej oddychać. To wszystko stało się w krótkim czasie. Dym powoli odsunął, i wyglądało żeby mistrz był zadowolony. Czy odlew był naprawdę dobrze, można powiedzieć dopiero następnego dnia, kiedy forma została wykopany.

Wróciliśmy do rezydencji i mogliśmy teraz również pozdrowić Pana od Raspenava, który był z powrotem od kolejny podróż inspekcyjnej do jednego z kamieniołomów. Objął Hans Ulrich, jakby to był jego syn. Prawdopodobnie był tam także odległe połączenia rodziny, jak Hans Ulrich na trasie mówi o Pan od Raspenava jak o swoim wujkiem, jak czasami mówią o męskich krewnych. Prawdziwy wuj na pewno nie było, bo ojciec Hans Ulrich miał dwóch braci, którego znałem. Jednym z nich był Kaspar von Schaffgotsch auf Plagwitz. Drugi Watzlaw von Schaffgotsch auf Trachenberg, zmarła kilka lat temu. Mój dziadek kiedyś odpowiedział o swoim pogrzebie, bo Kaspar jak również starego Hansa Schaff 150 lat temu, ponownie ożenił się z jednym Hedwig von Zedlitz.

Pan od Raspenava oczywiście natychmiast widział nasze kusze, który nosiliśmy na naszych plecach. Zbadał je dokładnie jako ekspert broni, i okazało się to doskonały kawałek rzemiosła. Ale uważał, że są już nowe modele, z które można było strzelać szybszej i dokładniejsze.

We verzorgden de paarden en gingen de ijzergieterij binnen. Daar stonden veel arbeiders in hun werkkielen om een in de aarde begraven vorm van een groot kanonloop, om bij het gietproces aanwezig te zijn. Hans Ulrich liep met zekere tred op een arbeider toe en begroette hem gelijk met: ‘Een goede dag meester Anders, ik ben Hans Ulrich Schaffgotsch vom Greiffenstein, wanneer gaat het gieten beginnen?’


Meester Anders was aangenaam verrast, door een vreemde jongeman direct te worden herkend, en bij zijn naam te worden aangesproken. Omdat het gieten binnen enkele minuten zou beginnen, wilden wij ook daarbij toekijken. Er moesten eerst nog enkele voorbereidingen getroffen worden, vervolgens gaf meester Anders een teken en een gloeiende stroom van vloeibaar ijzer stroomde door een stenen goot in de gietvorm. Men kon bijna niets meer zien, een dikke rook steeg op en de arbeiders deden een doek voor de mond, om beter te kunnen ademen. Dit was allemaal in enkele ogenblikken gebeurd. De rook trok langzaam weg, de meester was blijkbaar tevreden. Of het gietsel echt goed gelukt was, kon men pas de volgende dag zeggen, als de vorm uitgegraven was.

We gingen weer naar het landhuis terug en konden nu ook de Heer van Raspenau begroeten, die weer op een inspectiereis naar één van de groeves was geweest. Hij omarmde Hans Ulrich alsof het een zoon van hem was. Waarschijnlijk bestond er ook een verre familieband, want Hans Ulrich had onderweg over Heer von Raspenau ofwel over zijn oom gesproken, zoals men soms over mannelijk familie spreekt. Een echte oom was was hij zeker niet, want Hans Ulrichs vader had twee broers, die ik zelf kende. De ene was Kaspar von Schaffgotsch auf Plagwitz. De andere Watzlaw von Schaffgotsch auf Trachenberg, was een paar jaar geleden gestorven. Mijn grootvader had ooit over zijn begrafenis verteld, omdat deze Kaspar evenals de oude Hans Schaff 150 jaar geleden, met ene Hedwig von Zedlitz hertrouwd was.

De Heer von Raspenau had natuurlijk ook meteen de kruisbogen gezien, die we op onze rug droegen. Hij bekeek ze als een wapendeskundige nauwkeurig, en vond het een uitstekend stuk vakwerk. Maar hij vond, dat er nu nieuwere modellen waren, waarmee men sneller en nauwkeuriger kon schieten.