donderdag 1 mei 2014

Magdalena 6

zabieranie siano na Boża Góra latach 40



Karczmarz nie tylko miał karczmę. Był również odpowiedzialny za tam kwaterowane dodatkowy koni który tam furmani zostali i miał małą kuźnię. Kiedy przyjechaliśmy, spojrzał na uszkodzenia oraz szacowany czas naprawy i koszty. Hans spodziewali dłuższego czasu i wyższe koszty. Więc od razu zgodził się chętnie. On od razu wszedł do karczmy, ja chciałem oglądać podczas naprawy, bo nigdy nie widziałem czegoś podobnego. Spiczastymi obcęgami wyciągnął sześć gwoździ z obręczy koła, uderzył młótem i koło się rozpadło. Gdybym nie szybko skoczyłem na bok, żelazny obręcz spadł mi na nogi. Gospodarz włożył obręcz po prosto w ogień, który paliło w kuźni. Zapytałem go, dlaczego to było tak zrobione. On tylko mruczał, że będę to zobaczyć później. Po usuniecie złamane szprychy, poszedł do sąsiedniego pokoju, gdzie powieszone na ścianie byli duża liczba o różnej długości i grubości szprychy. Porównał je znowu i znowu, i wreszcie wyjął trzy z których on niewiele potrzebował popracować, żeby pasowali. On położył ich na jego rzeźbiarskich ławce i zaczął na wzór starych szprych do reprodukcji. Wióry z  suchego drewna dębu latali przez kuźnia, a ja podziwiałem pokoju i pewność siebie  jak karczmarza robił swoje pracy. Nowe szprychy tak dokładnie pasować do koła, ze musieli bity z potężnych uderzeń młotkiem w koło.  Następnie wyjął rozżarzona do białości żelazną obręcz z ognia i nasadził ja łatwo na drewnianym kole. Teraz było dla mnie jasne, po ochłodzeniu, obręcz ponownie pasowała precyzyjne do koła. Jeszcze sześć nowe gwoździe koła był gotowy.

Poszedłem po Hansa do karczmy. Obowiązał mi, że piję cos przed odwrotu. Na końcu, zasugerował , że po prostu zostaje w karczmie i czeka na nich, oni powinni być w około dwie godziny z wozem. Nie miałem ochotę iść  powrotem w takim upału i zgodziłem bardzo chętnie.






De waard runde niet alleen een herberg. Hij verzorgde ook de daar ondergebrachte voorspanpaarden en had een kleine smederij en werkplaats. Toen we aankwamen, bekeek hij de schade en schatte de reparatietijd en kosten. Hans had op een langere tijd en hogere kosten gerekend. Zodoende stemde hij meteen, blij, in. Hij ging meteen de herberg binnen, ik wou bij het repareren toekijken, want ik had zoiets nog nooit gezien. Met een spitse tang trok de waard de zes nagels uit de radkrans, en met één hamerslag viel het rad uit elkaar. Als ik niet snel aan de kant was gesprongen, was de ijzeren hoepel op mijn voeten gevallen. De waard legde de hoepel meteen in het vuur, dat in de smidse glom. Ik vroeg hem waarom dat zo gedaan werd. Hij bromde slechts, dat ik dat later wel zou zien. Nadat hij de gebroken spaken verwijderd had, ging hij naar een aangrenzende kamer, waar een groot aantal spaken van verschillende lengtes en diktes aan de wand hingen. Hij vergeleek ze steeds weer en uiteindelijk haalde hij er dan drie uit, die slechts een beetje bijgewerkt hoefden te worden. Hij spande ze in zijn houtsnijbank en begon ze naar het voorbeeld van de oude spaken na te maken. De spanen van het droge eikenhout vlogen in het rond, en ik bewonderde de rust en zekerheid waarmee de waard zijn werk verichtte. De nieuwe spaken pasten zo precies in het rad, dat ze er met krachtige hamerslagen in gedreven moesten worden. Daarna haalde de waard de verhitte ijzeren hoepel uit de smederij en schoof hem makkelijk over het houten rad. Nu was het me duidelijk, na het afkoelen zou de hoepel weer vast om het wiel zitten. Nog zes nieuwe nagels en het rad was klaar.

Ik ging Hans uit de herberg halen. Deze stond er op dat ik voor de terugmars nog iets zou drinken. Ten slotte stelde hij voor, dat ik simpelweg  in de herberg op hen zou wachten, zij zouden over ongeveer twee uur met de wagen arriveren. Ik had niet veel zin in de brandende zon weer de hele weg terug te lopen, en stemde maar al te graag toe.




Geen opmerkingen: