zondag 26 oktober 2014

Magdalena 29


Wzdłuż samochodu stali Pan i Pani Kachel i Andreas żeby się pożegnać z Ania.  Ona poszła do rodziców, objął je, i mówiła kilka słów do nich. Jej matka wreszcie położyć ręce na głowie Ani i powiedziała krótką modlitwę. Ania pobiegła do swojego brata, wziął głowę w ręce i pocałowała go w usta. Potem zwróciła się do mnie, a przed ja wiedziałem, robiła ze mną to samo, jak u jej brat. Wszyscy patrzyli, i uważali to okay. Zauważyłem, że miałem czerwoną głowę, ale Ania już wskoczyła na wóz i krzyknęła: "Hop,hop do Świdnicy!" i wóz już przejechała przez brama. Stałem tam przez chwilę nieprzytomnie przez szybkich zdarzeń w ciągu ostatnich kilku minut. Nagle Jörg, który tez wszystko widział, mnie szturchną, i powiedział: "Nasz wóz tez jest ładowane. Kiedy Hans będzie, zaprze konie, i  możemy jechać." Każdy wrócił do swój pracy, a ja poszedłem do naszego pokoju.

Teraz siedzę tutaj, skończyłem mój pisanie, czekam na Hansa i mam wielką tęsknota na Ani. Odeszła już dwie godziny temu. Tylko jej kwiaty są nadal. Niektóre  powiesila głowka, jak gdyby była smutne.



Langs de wagen stonden heer en mevrouw Kachel en Andreas, om Ania uit te zwaaien. Ze ging naar haar ouders,omarmde hen, en sprak een paar woorden met hen. Haar moeder tenslotte, legde haar handen op Ania’s hoofd en sprak een kort gebed uit. Ania rende naar haar broer, nam zijn hoofd in haar handen en kuste hem op de mond. Dan draaide ze zich naar mij om, en voor ik het wist, had ze het bij mij, zo als bij haar broer gedaan. Iedereen keek toe en vond het in orde. Ik merkte dat ik een knalrode kop kreeg, maar Ania was al op de wagen gesprongen en riep; ’Huh, hop op naar Schweidnitz!’, en de wagen rolde al de hof uit. Ik stond er nog even beduusd bij, van de snelle gebeurtenissen in de laatste paar minuten. Toen stootte Jörg, die eveneens alles gezien had, me aan en zei; ’Onze wagen is ook klaar. Als Hans komt, span ik gelijk in, en kunnen we rijden.’ Iedereen ging weer aan zijn werk, en ik ging naar onze kamer.

Nu zit ik hier, heb mijn bericht beeindigd, wacht op Hans en heb een groot verlangen naar Ania. Ze is nu al twee uur weg. Alleen haar bloemen staan er nog. Sommigen laten hun kopje hangen, alsof ze ook droevig zijn.

zondag 19 oktober 2014

Magdalena 28

Dom w Kolonii Kamienne
 

Tej nocy spałem bardzo niespokojny i słyszałem też, że z jakiegoś powodu było niespokojny na plac. Następnego ranka przy śniadaniu powiedział Pan Kachel, że urodziły tej noc się dwa źrebięta. Ania powiedziała mi, że była obecny przy porodzie, i dawała dwa małe zwierzęta, bezpośredni dwa piękne imiona. "Zgadnij, jak oni nazywa się?", zapytała mnie, "ale proszę, nie mów, Hans i Lotte". "Dziewczyna nazywa się Ania i chłopak .... "odpowiedziałem nieśmiało.

Ania cieszyła się zabawy przyjemności i powiedziała; "Nie, błąd cale nie. Chłopiec nazywa Julius, bo urodził się w lipcu i tak, i imię dziewczyny ... ." "Julia", krzyczałem, wesoła a moje serce znowu robiła dla mnie niezwyczajne skok. Poszliśmy do stodoły koni. Noworodków stały obok swoich matek, jednocześnie szukali sutków do picia.

"Czy to nie jest wspaniałe?" Ania powiedziała cicho, jakby nie chciała przeszkadzać "zwierzęta. "Ty oczywiście było już u wiele narodziny źrebięta. Dla mnie to był pierwszy raz i od razu dwa w krótkich odstępach czasu. Mój tata bardzo pocił się , i ja tez, bo ja nie tylko obserwowała, ale bardzo pomogłem ojciec." Nie odpowiedziałem, bo musialem odpowiedzieć, że nigdy nie byłem u narodziny źrebaka. U nas to robią stajennych. Mój ojciec nie wtrącą się z taki sprawami. Uważam, że to bardzo dobrze jak Pan Kachel ba o swoje zwierzęta, i jak on uczy to jego dzieci. Miałem wrażenie, że w tym domu może się również czuć dobrze, jak w domu. Pan Kachel przyszedł ponownie do stajni patrzeć na oba źrebaki. "I jak ci podobają?" zapytał mnie. Byłem dopiero dwa dni w Jelenia Góra, w tym domu, i traktowali mi rodziny. Pan Kachel położył rękę na ramieniu Ani, pociągnął ją lekko ku niemu, i powiedział; "Ania, wóz do Świdnicy jest gotowy do wyjścia, musisz się teraz pożegnać się Symon. Twoje rzeczy już są naładowana. Czekamy na ciebie w sądzie." Potem wyszedł na zewnątrz i zostawił nas w stajni. Ania wzięła mnie za rękę i powiedziała: "Chodźmy, żeby woź nie musi czekać."
 
Die nacht sliep ik zeer onrustig en hoorde ook dat in de hof, om één of andere reden, steeds weer onrust ontstond. De volgende morgen bij het ontbijt vertelde heer Kachel, dat er die nacht twee veulens geboren waren. Ania vertelde mij, dat: ze bij de geboorte aanwezig was, en had de beide kleine diertjes, meteen twee mooie namen gegeven. ‘Raad eens, hoe ze heten!’ vroeg ze mij, ‘ maar alstublieft, zeg niet Hans en Lotte.’ ‘Het meisje heet Ania en de jongen....’, antwoorde ik verlegen. Ania jubelde van plezier en riep; ’Nee, helemaal fout. De jongen heet Julius, omdat hij toch in Juli geboren is, en het meisje heet...’ ‘Julia’ riep ik vrolijk en mijn hart maakte weer, een voor mij, ongewone sprong. We gingen samen naar de paardestal, De nieuwgeborenen stonden naast hun moeders, terwijl ze de tepels zochten om te drinken.
‘Is het niet prachtig?’ zei Ania zacht, alsof ze de dieren niet wilde storen, ‘Jij hebt natuurlijk al vele veulens geboren zien worden. Voor mij was het de eerste keer, en dan meteen twee vlak na elkaar.  Mijn vader heeft behoorlijk gezweet, en ik ook, want ik heb niet alleen toegekeken, maar vader ook flink geholpen.’ Ik antwoorde niet, want dan ik moeten zeggen dat ik nog nooit de geboorte van een veulen meegemaakt had. Dat doen bij ons de stalknechten, mijn vader bemoeid zich er nauwelijks mee. Ik vond het heel goed, hoe heer Kachel voor zijn dieren zorgde, en ook hoe hij dat op zijn kinderen overbracht. Ik had het gevoel, dat ik me in dit huis ook goed thuis kon voelen. Heer Kachel kwam nog een keer naar de paardestal om naar de beide veulens te kijken. ‘En hoe bevallen ze je?’ vroeg hij mij. Ik was pas twee dagen in Hirschberg, in dit huis, en werd al bij de familie geteld. Heer Kachel legde zijn hand om Ania’s schouder, trok haar een beetje naar zich toe, en zei; ‘Ania, de wagen naar Schweidnitz is klaar om te vertrekken, je moet nu afscheid nemen van Symon. Je spullen heb ik al opgeladen. We wachten op jullie in de hof.’ Daarna ging hij naar buiten en liet ons alleen in de paardestal. Ania nam mijn hand en zei: ‘Kom we gaan, en laten de wagen niet wachten.’




zondag 12 oktober 2014

Magdalena 27

Natychmiast po przyniesieni rzeczy do kuchni, Ania ciągnął mnie, na wielkie schody do strych. Tutaj musiala otworzyć małe drzwi, i tam byli kręcone schody z szerokich schodach do góry. Ania otworzyła klapę i wszedła do wieży. Poszedłem za nią, a ona zapytała mnie o zamykanie drzwi za mną inaczej byłoby przeciąg w cały dom. Wieża nie była tak mała, jak wyglądała z daleko. Był sześciokątny zbudowany i sześciu belki nośne od spiczasty dachu dawali widok na wszystkich stron. W środku była również sześciokątnym  ławka z wysoki, zaokrągleniu tyłu, tak że można łatwo siedzieć. Ania teraz szukała w tym kierunku, gdzie można zobaczyć najlepsze przez zachód słońca oświetlone niebo. Jednak nagle wykrzyknąła: "Nie, to jest kierunek Zittau, tam będziesz podróżować jutro, lepiej patrzeć w kierunku południu do gór." Ona spadła w drugim kierunku na ławce. Usiadłem obok niej, a my oglądaliśmy cicho na gry kolorach od zachód słońca. Wtedy pomyślałem sobie, że musi być od wieżę naprawdę dobre widok na cały teren dom handlowe, i oboje poschliśmy się nad balustrada. Ponadto jednocześnie posuwał mój złoty krzyż z mojej koszuli i kołysała przed mojej twarzy. "Masz piękny krzyż, Szymon, to wydaje się być już stary, bo ma specyficzny kształt." "Tak, mój pradziadek dostał to kiedyś od rycerzem, kto był na jednej z Krucjaty.  Powinno być z Nikaea koło Bizancjum, gdzie jego przyjaciel zginał. Kiedy ja się urodziłem, mój ojciec był na podróż handlowe, a moja matka wzięła krzyż z naszej skrzynki z pamiątki i dawała mnie to na chrzcie. Od tego czasu noszę go. Na pewno ty tez masz piękny krzyż. ""Tak, proszę bardzo, mozesz go zobaczyć." powiedziała ona z nagłym zupełnie innym głosem. Myślałem, że wyciągnie łańcuszek, i pokaże mi krzyż. Ale zaczęła wiązać jej stanik  cała aż na dole, i ciągała to szeroki otwarty, i widziałem jak krzyż wisiała miedzy obu jej małe piersi. "Patrz dobrze i ogląda tak długo, jak chcesz, to jest dla mnie fajne, kiedy ty wiesz, gdzie wisi." Nie pamiętam już, jak długo tam siedzieliśmy, byłem oniemiały ze szczęścia.

"Myślę, że teraz oglądałeś wystarczający, robi się trochę chłodno." powiedziała w jakiś momencie, i ona miała taki zabawny, wesoły język koło jej ust, że ciągnęła jej do mnie i pocałowałem jej długo w ustach, która ona entuzjastycznie odpowiedziała.


Meteen nadat we onze last, naar de keuken gebracht hadden, trok Ania me mee, de grote trap op naar de zolder. Hier moest ze eerst een kleine deur openen, en daar ging een wenteltrap met brede treden naar boven. Ania opende een valdeur en klom in het torentje. Ik volgde haar, en ze vroeg me om na me de deur meteen weer te sluiten, anders zou het in huis flink tochten. De toren was helemaal niet zo klein, als ze uit de verte geleken had. Hij was zeshoekig gebouwd, en de zes steunbalken van het spitse dak gaven een uitzicht naar alle kanten vrij. In de midden stond een eveneens zeshoekige bank met een afgeronde hoge rugleuning, zodat men hier gemakkelijk kon zitten. Ania zocht nu die richting, van waar we het beste de door de zonsondergang belichte hemel konden zien. Plotseling riep ze echter: ‘Nee, dat is de richting van Zittau, waar je morgen naar toe reist, we kunnen beter richting middag naar de bergen kijken.’ Ze liet zich in de andere richting op de bank vallen. Ik ging langs haar zitten, en we keken een tijdje stil naar het kleurenspel van de zonsondergang. Toen bedacht ik, dat men van de toren uit een heel goede blik over de hele handelshof moest hebben, en we leunden beiden over de borstwering. Daarbij roetsjte mijn gouden kruis uit mijn hemd, en pendelde voor mijn gezicht, toen ik naar beneden keek. ‘Je hebt een mooi kruis, Symon, het schijnt al oud te zijn, want het heeft een eigenaardige vorm.’ ‘Ja, mijn overgrootvader heeft het ooit van een ridder gekregen, die op één van de kruistochten is geweest. Het moet uit Nikaea bij Byzantium stammen, waar zijn vriend gestorven is. Toen ik geboren werd, was mijn vader net voor een reis onderweg, en mijn moeder heeft het kruis uit onze aandenkenkast gepakt en het me bij de doop omgehangen. Sindsdien draag ik het. Jij hebt vast en zeker ook een mooi kruis.’
‘Ja, je mag het gerust zien.’zei ze met een plotseling heel andere stem. Ik dacht, ze trekt een kettingkje omhoog, en laat me het kruis zien. Maar ze begon haar lijfje los te knopen, helemaal tot onder aan toe, en trok het daarna weid uit elkaar, zodat ik het kruis tussen haar beide kleine borsten zag hangen. ‘Bekijk je het maar goed en zo lang als je wilt, het is fijn voor mij, dat je weet waar het hangt.’ Ik herinner me niet meer, hoe lang we daar zo zaten, ik was sprakeloos van geluk.
‘Ik denk, dat je nu lang genoeg gekeken hebt, het wordt een beetje fris’ zei ze op een gegeven moment en daarbij had ze  een zo’n grappige, vrolijke tong om haar mond, dat ik ze tegen me aantrok en lang op de mond kuste, wat ze enthousiast beantwoorde.

zondag 5 oktober 2014

Magdalena 26

rodzina Thomas z Kolonii Kwieciszowice
 

Przycisnęła mi dzbanek mleka w dłoni, dała jej brata, który teraz kłaniał się, kolejny długi pocałunek, wziął koszyk z jajami i poszliśmy. W drodze powrotnej już nie mogliśmy tańczyć, bo oboje musieli nosić coś. Oprócz tego Ania wzięła moją wolną rękę. Po chwili powiedziała "Moja lewa ręka boli od noszenia, chcę moje kosz teraz podjąć w prawą rękę, ale ja nie chcę puścić ciebie.' I rozkazałem: "kosz i dzbanek na ziemie!" Które oboje zrobiliśmy. Najpierw daliśmy siebie wolny ręka, dopiero wtedy puściliśmy zajęty rąk, tak byliśmy ciągle związane. Na końcu, odwróciliśmy się i wzięliśmy ponownie nasze rzeczy. "Jesteś mądry chłopak", powiedziała, śmiejąc się i dał mi głośny pocałunek na policzek. Wkrótce byliśmy przed murów miasta Jelenia Góra, Ania i wskazał na dom rodziny Kachel, który można o dróżniać przez małą wieżyczkę na dachu od innych domów.

"Wieżyczka ojciec zbudował u ostatniego remontu dachu, dla dziadek. Kiedy on był stary i nie może chodzić daleko, skarżył się o nic, tylko o tym, że już nie mógł zobaczyć góry. To przygnębił go. Parę razy wspiął z drabinie na strych, i wyglądał przez właz do góry. Dlatego ojciec budowal wieża dla niego, a dziadek siedział tam bardzo często. Można stamtąd patrzeć na wszystkie strony. Na koncu,  w jakiś dzień zmarł tam. Znaleźli go tam później. Ojciec mówi, chociaż on umarł bez błogosławieństwa i ostatniego namaszczenia, na pewno, zmarł szczęśliwy, i wierzę to również. Nikt nie lubi, aby przejść od tego czasu do szczytu wieży. Zgadzas się kiedy będziemy się wspinać tam późni.?" Skinąłem szczęśliwie tak, i powtarzaliśmy nasze gry zmienić ręce, który ćwiczyliśmy tak często po drodze, że możemy to robić błyskawice. Cały nie byłem zdumiony, że lubiłem taki dziecinny gry. Ania była przez to tak wesoła.
 
Ze drukte me de melkkan in de hand, gaf haar broer, die zich nu naar beneden boog, weer een lange kus, nam de korf met eieren en wandelde weg. Op de terugweg konden we nu niet meer dansen, want we moesten beiden iets dragen. Toch nam Ania weer mijn vrije hand. Na een poosje zei ze; ‘Mijn linkerarm doet pijn van het dragen, ik wil mijn eierkorf nu in de rechterhand nemen, maar ik wil jou ook niet loslaten.' Ik commandeerde: ‘Eierkorf en melkkan neerzetten!’, wat we beiden ook deden. We gaven elkaar eerst, de nu vrije handen, en dan pas lieten we de andere los zodat we steeds met elkaar verbonden waren. Tenslotte draaiden we ons om en pakten onze spullen weer op. ‘Jij bent een slimme jongen’, zei ze lachend en gaf me als dank een luide klapzoen op de wang. Al snel kwamen we bij de stadsmuren van Hirschberg, en Ania wees op het huis van de familie Kachel, dat zich door een klein torentje op het dak van de andere huizen onderscheidde.
‘Het torentje heeft vader bij de laatste renovatie van het dak, voor grootvader laten bouwen. Toen die oud was en niet meer ver kon lopen, klaagde hij nergens over, behalve dat hij nu de bergen niet meer kon zien. Daar raakte hij teneergeslagen van. Hij was enkele keren met een ladder op de zolder geklommen, en had door een luikje naar de bergen gekeken. Daarom heeft vader het torentje voor hem gebouwd, en grootvader zat er dan ook heel vaak. Men kan van daaruit, alle kanten opkijken.Tenslotte is hij daar op een dag gestorven. Men heeft hem eerst later daar aangetroffen. Vader zegt, dat hij dan wel zonder zegen en laatste oliesel, maar zeker, gelukkig gestorven is, en dat geloof ik ook. Niemand gaat sindsdien graag naar boven in het torentje. Zullen wij er straks eens naar toe klimmen?’ Ik knikte blij ja, en we herhaalden ons spelletje met de handenwissel bij het dragen, dat we onderweg nu zo vaak geoefend hadden, dat we het flitsnel konden. Ik verbaasde me  er ook helemaal niet meer over, dat ik zulke kinderspelletjes leuk vond. Ania was er zo vrolijk onder.   


zondag 28 september 2014

Magdalena 25

"Mówiłem ci, że cię kocham bardzo mojego starszego brata, i on mnie też. Jeśli ludzie nas widzą i nie znają, to oni z pewnością myślą, że my jesteśmy para. De facto jesteśmy, bo czuję, że tak długo, jak żyje mój brat, nic złego może się zdarzyć. Taki mężczyzna chce poślubić." krzyczała do mnie, śmiejąc się. Ona powiedziała mi już po drodze, że jej brat był sześć lat starszy od niej, więc 21 lata, i że ojciec pisał  gospodarstwo na jego nazwisko. Od wpływów żył cały rodziny Kachel i kilka członków rodziny w okolice Jelenia Góra. Rodzina kupiła sąsiedztwie nieruchomości, kupili duży kawałek las i duży kawałek łąk, który miał być orany przez Merten w najbliższych latach i należałoby do jego też. Merten zapytał mnie o nasze rodziny, wiedział już trochę od nas przez opowieści jego ojca. Jesteśmy właścicielem tylko niewielkiej posiadłości przed murach miasta Zittau, któremu prowadził dzierżawca. Stamtąd dostaliśmy mleko, masło i warzywa, które zostały wniesione do codziennych wymogów do miasta. Więc dlatego rzadko tam bylem. Dziadek Feuring miał bardzo duże gospodarstwo rolne,w Olbersdorf, niedaleko Zittau. Po jego śmierci, gospodarstwo pozostał własność jego trzech synów; Heinrich, Andreas i mój ojciec Hans. Heinrich był jak mój ojciec, handlowiec z siedzibą w mieście, i Andreas prowadził do gospodarstwie żony. Tak, po upływu czasu powstały trzy mniejsze gospodarstw na ziemie mojego dziadka. Rolnicy płacili ich czynsz w jesień, po zbiorach w naturze, i w takim sposób  wypełnione byli u nas w firmie, stodoły i piwnice, podobnie jak w wielkim gospodarstwo. Kiedy ja to powiedziałem, widziałem w Mertens twarz, że on nie zgodzi się z takiego systemu; dzierżawić gospodarstw. Raz dał oczerniające uwaga o biedny los tych rolników. Tak jak było u nas w Zittau, to było dla mnie jak zostały naturalny. Nie wiedziałem, że to może być inaczej.

Ania w międzyczasie poszedł w domu, stamtąd słyszałem, jak robiła wesołe żarty się z innymi dziewczynami. Potem wróciła z dużym dzbanek mleka i koszem jaj z powrotem do nas. Mówiła z Merten o zbiorach i nowych cieląt. Potem powiedziała mu, że jutro musi wyjechać na kilka tygodni na jej ciotka Liese. Merten robił smutna mina; "Może być że  to zabawna dla ciebie, ale kim ja musie pocałować, kiedy ty nie jesteś?" "Wiesz, to bardzo dobrze. Wystarczy zapytać Anne Hirschfeld. Myślę, że ona chętnie byłoby twoja zona. Uważam że ona jest bardzo miła. Teraz jednak musimy wrócić do miasta, Szymon, inaczej będziemy stać przed zamkniętymi bramami. "


'Ik heb je toch verteld, dat ik heel veel van mijn oudste broer houd, en hij ook van mij. Als de mensen ons niet zouden kennen, zouden ze zeker denken dat we een liefdespaar waren. Eigenlijk zijn we het ook, want ik voel, dat zolang mijn broer leeft, mijn niets slechts kan overkomen. Zo’n man wil ik ooit trouwen’ riep ze me lachend toe. Ze had me onderweg al verteld, dat haar broer zes jaar ouder was als zij, dus 21 jaar was, en dat vader het landgoed op zijn naam had gezet. Van de opbrengst leefde de hele familie Kachel, en nog meerdere familieleden in de omgeving van Hirschberg. De familie had aangrenzend aan het landgoed ook nog een groot stuk bos en een groot stuk braak liggend land gekocht, dat in de komende jaren door Merten vruchtbaar gemaakt moest worden, en hem ook zou toebehoren. Merten vroeg me naar onze familie, die hij door de vertellingen van zijn vader al een beetje kende. Wij bezaten slechts een klein landgoed voor de muren van de stad Zittau, die een pachter beheerde. Daar vandaan kregen we melk, boter en groente die voor de dagelijkse behoefte naar de stad gebracht werden. Ik was daarom maar zelden daar. Grootvader Feuring had een heel grote boerderij, in Olbersdorf, niet ver van Zittau. Na zijn dood, bleef de boerderij in het bezit van zijn drie zonen; Heinrich, Andreas en mijn vader Hans. Heinrich had net als mijn vader in de stad een handelsfirma opgericht, en Andreas was ingetrokken op de boerderij van zijn vrouw. Zo ontstonden er in de loop van de tijd drie kleinere boerderijen op de grond van mijn grootvader. De boeren leverden hun pacht in de herfst af, na de oogst in natura, en zo vulden zich ook bij ons in de handelshof, de schuren en kelders, net zoals op een grote boerderij. Toen ik dit vertelde, kon ik toch in Mertens gezicht zien, dat hij met zo’n systeem van pachtboerderijen niet zou instemmen. Hij maakte ook een keer een denigrerende opmerking over de netelige positie van deze boeren. Zo als het bij ons in Zittau was, was het voor mij als vanzelfsprekend geweest. Ik had het, nooit anders gekend.   

Ania was ondertussen het huis binnen gegaan, daar vandaan hoord ik hoe ze vrolijk grappen maakte met de andere meisjes. Daarna kwam ze met een grote kan melk en een korf met eieren weer naar ons toe. Ze sprak met Merten over de oogst en de nieuwe kalfjes. Toen vertelde ze hem, dat ze morgen voor een paar weken naar haar tante Liese zou gaan. Merten trok een treurig gezicht; ‘Dat is weliswaar leuk voor jou, maar wie moet ik nu kussen, als jij er niet bent?’ ‘Dat weet je heel goed. Vraag dat maar aan Anne Hirschfeld. Ik geloof, dat zij graag je vrouw worden wil, ik vind haar in ieder geval heel aardig. Nu moeten we echter terug naar de stad, Symon, anders staan we straks voor gesloten poorten.’



 

 

zondag 21 september 2014

Magdalena 24

ostatni dom w kolonii kamienie
 
06 lipca 1425
Wczoraj, my dwoje po kolacji jak zgodziliśmy poszliśmy d posiadłości Kachlowi, który leżał po drugiej brzeg Bobru na zboczu góry. Duży biały dom było już widoczny od daleko, wśród wielu drzew owocowych. Ania wyjaśniła mi całe otoczenie, a do kogo należał jaki majątku. Ona znów złapał mnie za rękę i rozhuśtała go radośnie, jak gdybym miałem zwrócić znowu moją uwagę na nią. Kiedy odwrócił się w jej stronę, nie widziałem jej miny twarzy, patrząc w zachodzącego słońca, jej blond włosy lśniły w słońcu, a otaczają ją z aureolą. Prawie złapał mnie trochę pokoju religijnego, ale nagle wesoła Ania tańczyła wokół mnie i zaśpiewała piosenkę mnie nieznanej o młodego robotnik sezonowego, który miał kolejne dziewczyna w każdym mieście, ale wędruje dalej aż on znajdzie prawdziwe miłość. Cos takiego, jeszcze nigdy wczesny nie doświadczyłem. Jak małe dziecko tańczyła radośnie i beztrosko. Wyciągnęła obie ręce, i oboje kręciliśmy na zakurzonych drogach, burzliwe kręgi. Na początku myślałem, mam nadzieje ze nikogo nasz nie widzi, ale potem myślałem, że to po prostu miło oglądać jej w jej wesoła twarz, i przez tańczenie czuć całą jej ciała. Ponadto zaśpiewała kolejną piosenkę, która tez nie znalem, o ludziach biednych, którzy jednak są zawsze pogodny.
 
Na posiadłość Kachel przywitał natychmiast nas brata Ania, Merten. Był silny, duży i opalona przez słońce. Kiedy dał mi rękę na powitanie, skurczyłem się pierw. Nie pamiętam, ze  kiedykolwiek kogoś dal mnie tak potężny uścisk dłoni. Następnie wziął Ania delikatnie w rękach i uniosła lekki jak piórko, wysoko nad niego i pocałował ją w usta. Nie mogłem oderwać wzroku, Ania miała swoje ręki wokół jej starszy brat, trzymała go mocno i pocałowała go ponownie na długi czas. Potem odsunęła się z rękami na piersiach, i zsunął się powoli w dół
 
 
6 juli 1425                                                                                                                         Gisteren na het avondeten gingen we beide zoals afgesproken naar het landgoed van de Kachels,dat op de andere Boberoever, tegen een berghelling lag. Men zag het witte grote huis al van ver tussen de vele fruitbomen staan. Ania legde me de hele omgeving uit en wie de andere landgoederen toebehoorden. Ze had weer mijn hand beet gepakt, en slingerde hem vrolijk heen en weer, alsof ik weer mijn aandacht op haar moest vestigen. Als ik me dan weer in haar richting draaide, kon ik tegen de ondergaande zon inkijkend, haar gezichtsuitdrukkingen niet herkennen, maar haar blonde haren straalden in de ondergaande zon en omringden haar met een heilige krans. Bijna was een beetje, een kerkelijk gemoed over me gekomen, maar Ania danste plotseling vrolijk om me heen en zong een tot dan toe onbekend liedje over een jonge seizoensarbeider, die in elk stadje een ander schatje had, maar steeds weer verder trekt, totdat hij de ware vindt. Zo had ik het nog nooit meegemaakt. Als een klein kind danste ze vrolijk en zorgeloos. Ze reikte me beide handen en we draaiden beide op de stoffige weg, stormachtige rondjes. Eerst dacht ik nog, als ons nu maar niemand ziet, maar daarna vond ik het alleen maar leuk, Ania in haar vrolijke gezicht te kunnen kijken en via haar armen het dansen van haar hele lichaam te voelen. Daarbij zong ze een volgend lied, dat ik ook niet kende, over arme mensen, die toch steeds vrolijk zijn.
Op het landgoed van de Kachels begroette ons meteen Ania’s broer Merten. Hij was krachtig, groot en bruingebrand door de zon. Toen hij mij ter begroeting zijn hand gaf, kromp ik eerst ineen. Ik kan me niet herinneren, ooit zo’n krachtige handdruk te hebben gevoeld. Daarna nam hij Ania voorzichtig in zijn armen, en tilde haar licht als een veertje, hoog boven zich en kuste ze op de mond. Ik kon niet wegkijken, Ania had haar armen om haar grote broer geslagen, hield hem stevig vast en kuste hem nog een keer heel lang. Toen duwde ze zich met haar handen van zijn borst af, en liet zich langzaam omlaag glijden.     




zondag 14 september 2014

Magdalena 23


Ania stał nadal obok mnie, i wziął jak naturalne mnie za rękę. To dała mnie uczucie, ze nie jestem sam z problemy który się pokazali. Ale nagle powiedziała: "Jutro musie jeździć z wozem mojego ojca. Uzgodniono, dawno temu, że może na chwilę jechać  do cioci w Świdnicy, aby tam uczyć szycie. Na początku bardzo się cieszyłem, a teraz ....? " Patrzyła na mnie pytająco, a wydawało mi, że miała łzy w oczach. Ale potem odwróciła się i szybko i ciekała  krzycząc do mnie; "Mam pakować koszyk podróży. Pamiętaj, że chcemy wieczorem iść po mleko!" Wróciłem do mojego pokoju. Bukiet wydawało się jeszcze bardziej piękne do mnie, ponieważ wiele z pierwszych kwiatów który były rano jeszcze zamknięte teraz otwierali w upale. Czułem się wesoły i szczęśliwy, ale myśli o nieszczęsnych Hans wracali. Aby mieć jakiś inny myśli i korzystać dobry czas, zacząłem pisać mój pamiętnik.

Wreszcie po dwóch godzinach usłyszałem deptanie koni na dworze i rzut oka przez okno potwierdził mi, że Pan Kachel i Jörg wrócili. Pobiegłem na dół po schodach, tam słuchałem o skuteczne leczenie ramienia. Hans miał dostać kolejną noc w Kowary, żeby "ciągacz" może leczyć dalej spuchnięty ramie. Pan Kachel wynajął dla Hansa u dobry kolega handlowa konia. Jutro wczesny po południu znowu miał być w Jelenia. Mieliśmy rano załadować woź i być gotowy do wyjazd. Pan Kachel znowu z mały słów, dawał wielki wiadomość i poczynił niezbędne przygotowania do dalszych działań. Teraz on musiał  jeszcze nadrobić zaległości który zostali ten dzień przez wypadku Hansa. Wróciłem do mojego pokoju, napisałem ten wiadomość do końca, i tęskniłem za Anią.

Ania stond nog langs me, ze had weer, als vanzelfsprekend mijn hand vastgepakt. Ik kreeg daardoor het gevoel, dat ik met de onstane moeilijkheden niet alleen was. Plotseling zei ze echter; ‘Ik zal morgen met een voerwagen van mijn vader meerijden. Het is al lang geleden afgesproken, dat ik voor een tijdje naar mijn tante in Schweidnitz mag, om daar naaien te leren. Eerst had ik me daar zeer op verheugd en nu ....?’ Daarbij keek ze me vragend aan, en het scheen dat er tranen in haar ogen kwamen. Dan draaide ze zich echter snel om, en in het weglopen riep ze me toe; ‘Ik moet nu mijn reiskorf inpakken. Vergeet niet dat we vanavond melk willen gaan halen!’ Ik ging terug naar mijn kamer. Het bloemenboeket leek me nog mooier geworden, want veel van de eerst nog gesloten bloemen hadden zich nu in de warmte geopend. Ik voelde me vrolijk en gelukkig, maar  de gedachten aan de ongelukkige Hans kwamen steeds terug. Om wat afleiding te hebben, en om de tijd goed te benutten, begon ik verder te schrijven aan mijn bericht.

Eindelijk na twee uur hoorde ik getrappel van rijpaarden op de hof en een blik door het raam bevestigde mij dat heer Kachel en ook Jörg terug gekeerd waren. Ik snelde de trap af, de hof in en hoorde van de gelukte behandeling van de arm. Hans moest echter nog een nacht in Schmiedeberg blijven, zodat de ‘trekman’ de onstane zwelling kon behandelen. Heer Kachel had voor Hans bij een voor hem goed bekende handelsman een paard gehuurd. Hij zou dus morgen in de loop van de voormiddag weer in Hirschberg zijn. Wij moesten morgenvroeg de wagen beladen en klaar zijn voor vertrek. Heer Kachel had weer met weinig woorden een allesomvattend beicht gegeven en de nodige voorbereidingen voor alle verdere maatregelen getroffen. Nu moest hij nog enige werkzaamheden van de dag inhalen, die door deze tussenkomst waren blijven liggen. Ik ging weer naar mijn kamer, schreef dit bericht  tot een einde, en verlangde naar Ania.

zondag 7 september 2014

Blumendorfer Treffen 6 sept. 2014


 

Sobota 6 września ponownie miał miejsce dwuletnie spotkanie dawnych niemieckich mieszkańców Blumendorf teraz Kwieciszowice. Oczekiwali około trzydzieści osób, ale na końcu byli około sześćdziesiąt osób. Dawnych mieszkańców, którzy wszystkie mają więcej niż 70 lat, przyjechali  z całego Niemczech, i dalszej. Jednak większość mieszkają w pobliżu Koningswinter, który odbył się również biorąc w "Haus Schlesien".

Dzień spędzony z przedstawienie, śpiewany, jeść razem, i oczywiście rozmawiać o stary czasy i co dzieje teraz. Goście byli bardzo zadowoleni z tego udane dnia, i nikogo to nie dziwi, ponieważ mimo wysoki wieku mieszkańców ponownie dwóch lat ponownie będzie spotkanie ludzie z Blumendorf

Jedna rozmowa od tego dnia będe długo pamiętać, a ja chciałbym zwrócić uwagę na to.

Rozmawiałem z 84 letni Pani Neumann, córka były burmistrza Blumendorf; Paul Neumann. Powiedziała, że do dziś szuka swojego zaginionego ojca. (Albo jego ostatniego miejsce spoczynku)

W dniu 10 maja 1945 jej ojciec został zmuszony przez Rosjani z końmi i wozem przynieść grupa ukraińskich więźniów przez Lwówek Śląska do Bolesławiec. Od tego czasu jest zaginiony. Różne instancji, takie jak Czerwony Krzyż nie udało znaleźć jej ojciec. Być może czytelnicy tego bloga może jej pomóc.




Zaterdag 6 september heeft weer de twee jaarlijkse ontmoeting van de Duitse oud inwoners van Blumendorf, nu Kwieciszowice plaats gevonden. Er werden een dertigtal mensen verwacht, maar uiteindelijk kwamen er zo zestig mensen. De oud- inwoners die allemaal meer als 70 jaar oud zijn, komen uit heel Duitsland moor ook van verder weg. De meeste wonen echter in de buurt van Koningswinter, waar ook het treffen plaatsvond in "Haus Schlesien".

De dag wordt doorgebracht met voordrachten, liedjes zingen, samen eten, en natuurlijk bijpraten, over nu en over vroeger. De bezoekers waren zeer tevreden over deze geslaagde dag, en het zal niemand verbazen, als over twee jaar ondanks de hoge leeftijd wederom een treffen zal plaatsvinden.

Een gesprek van die dag zal me lang bijblijven, en wil ik graag onder de aandacht brengen.

Ik sprak de 84 jarige mevr. Neumann, de dochter van de toenmalige burgemeester van Blumendorf; Paul Neumann. Zij vertelde dat tot op dag van vandaag op zoek is naar haar vermiste vader. (of zijn rustplaats)

Op 10 mei 1945 werd haar vader door de Russen gedwongen om met paarden en wagen een groepje Oekraïense gevangenen via Lowenberg nu Lwowek Slask naar Bunzlau nu Boleslawiec te brengen. Hij is sindsdien vermist. Verschillende instanties zoals het Rode Kruis brachten geen uitkomst. Misschien kunnen de lezers van deze blog verder helpen.

Magdalena 22

Fotograf Thomas i zona z Kolonii Kwieciszowice
 

Kiedy dotarliśmy do dom handlowe Kachel, brat Ani bezpośrednio przyszedł spotkać się z nami , aby przekazać ważna wiadomość od pana kachel. Teraz my, po raz pierwszy staliśmy naprzeciwko siebie na plac. On był prawie tak wysoki jak ja, i ​​miał długie blond włosy, nie kręcone grzywa jak ja. Miał jasne, niebieskie oczy, moje były ciemne. Tak patrzeliśmy na siebie przez chwilę. Potem wyciągnął rękę i powiedział; "Ojciec rzeczywiście wczoraj powiedziała nasze imię, ale ty Symon, z pewnością wszystkie od tej nowe imienie  tylko pamiętać tej od moja droga siostra Ania. Cóż, jestem Andreas Kachel. Spojrzał na nas sukcesywnie, i mogłem odczytać z jego twarzy, że musiał mieć bardzo serdeczne stosunki ze swoją młodszą siostrą, i że ja byłem mile widziane .
 
Następnie Andreas powiedział że Hans podczas załadowanie wóz spadł przez właz na poddaszu spadł w dół . W trakcie spadanie, chciał jeszcze złapać cos z jedną ręką,  ale z tym jego lewo ręka było zwichnięcie ramie. Wyglądało tak, jak reka, byla luźny, i wisiała jak wyrwane. Zawołane ojciec natomiast z linami przywiązał  ręka do ciałem, i na silny koń jechał z nim do Kowary Schmiedeberg. Tam mieszka uczone który pisze książki, i również jest znany jako 'ciągacz' i  już wiele odkształcenie uporządkował. On wie, z zewnątrz, jest w stanie widzieć, jak to wszystko jest zbudowane w środku człowieku, jak stawy ścięgien i mięśni pracują i jak wprowadzać je po wypadku do oryginalne stan z jak najmniejszym bólem dla pacjent. Ojciec jest dobry jeździec. On umieścił Hans przed nim na konia i wspierał go w jego ramionach, ponieważ Hans spadł z jeden na drugą stronę, ciągle  zemdleć z bólu . Hans był absolutnie nie w stanie sam jechać na konie i z wozem byłoby o wiele za wolno. Podczas zwichnięcie należy być bardzo szybko u 'ciągacz', przed puchniecie staw. Najpierw tam stałem wzruszone, potem było mi jasne, jaki emocji upadku podczas mojej nieobecności spowodowało w dom handlowe. Pan Kachel Hans od razu traktowal Hans dobrze i był z nim po drodze. Teraz cale nic nie było widać od panika, furmani ładowali swoich wozów z towarów, po napisanie w książek transportowe. To było tak jak wczoraj, dużo ruch ale przyzwoite. Jörg też jechał z innym koniem, tak, że może zostać z Hansem, kiedy 'ciągacz' nie ma w domu. Ojciec chce natychmiast wracać i prawdopodobnie wróci tu za godzinę. Wtedy słyszymy więcej.
 
Toen we bij handelshuis Kachel aankwamen, kwam Ania’s broer ons meteen tegemoet, om een belangrijke boodschap van heer Kachel door te geven. Zo stonden wij nu voor de eerste keer tegenover elkaar op de hof. Hij was bijna net zo groot als ik, en had lange blonde haren, niet zo’n gekrulde manen als ik. Hij had heldere blauwe ogen, de mijne waren donkerbruin. Zo monsterden we elkaar een poosje. Vervolgens strekte hij zijn hand uit en zei; ‘ Vader heeft weliswaar gisteren onze namen genoemd, maar jij, Symon, hebt zeker bij al deze nieuwe namen alleen die van mijn lieve zus Ania onthouden. Nou, ik ben Andreas Kachel’. Hij keek ons nu achtereenvolgens beide aan, en ik kon van zijn gezicht aflezen, dat hij een heel hartelijke band met zijn jongere zus moest hebben en dat ik hem welkom was.
Daarna vertelde Andreas, dat Hans bij het beladen van onze wagen, door een luik in de zolder omlaag gevallen was. Bij zijn val had hij zich nog net met één hand willen  vastgrijpen, en daarbij is zijn linkerarm uit de kom geschoten, zodat deze er los, als afgescheurd omlaag bungelde. De daarbij geroepen vader heeft met touwen de arm tegen het lichaam gebonden, en is met hem op een sterk paard naar Schmiedeberg gereden. Daar woont een geleerde, die boeken schrijft, maar ook als ‘trekman’ bekend staat, omdat hij al zeer veel verrekkingen weer in orde heeft gebracht. Hij weet van buiten, zonder te kunnen zien, hoe alles binnen in een mens opgebouwd is, hoe de gewrichten met de pezen en spieren werken, en hoe men ze na een ongeluk met zo weinig mogelijk pijn voor de betroffene weer in de goede positie brengt. Vader is een goede ruiter. Hij heeft Hans voor zich op het paard gezet en hem met zijn armen ondersteund, want hij viel telkens van de ene naar de andere kant, terwijl hij door de pijn steeds flauw viel. Hans kon zelf absoluut niet rijden en met een wagen zou het veel te langzaam gaan. Bij verrekkingen moet men heel snel bij de ‘trekman’ zijn, zeker voor dat het gewricht dik is geworden.’ Ik stond er eerst aangedaan bij, toen werd me duidelijk wat voor een opwinding de val in mijn afwezigheid in de handelshof moet hebben veroorzaakt. Heer Kachel had dus Hans meteen goed behandeld en was met hem onderweg. Nu was van de hele opwinding niets meer te merken, de voerlui laadden hun wagens met handelswaar, als ze in de transportboeken geschreven waren. Het was net als gisteren, weliswaar een druk, maar ordentelijk gedoe. ‘Jörg is met een ander paard meegereden, zodat hij bij Hans blijven kan, als de ‘trekman’ niet thuis is. Vader wil meteen weer terug rijden en zal over een uur wel weer hier zijn. Dan horen we meer.’


zondag 31 augustus 2014

Magdalena 21

Spacerowaliśmy przez całe miasto i wyszliśmy ją przez bramę. Jak w Zittau, był tu także przed miasta małego kościoła, właściwie mała kaplica z małym cmentarzu. Tutaj pochowano tych, którzy  nie mogli być pochowany w obrębie murów miasto. Ale widziałem, że było dawno temu ze ktoś był tu pochowane, ponieważ były tam tylko stare i zapadły groby. Kiedy zapytałem o tege Anię, odpowiedziała mi, że ksiądz w miasta, teraz wszystkich umarłych, bez względu kto, i dlaczego umarł, pozostawili pochowany we wspólnym cmentarz w mieście, a także dla nich wymówił  kazanie umierającym. Papież w Rzymie wprawdzie zakazał to, ale nasze uwaza, że my, ludzie, jaki zmarłych wszyscy równi przed Bogiem, więc dlaczego wtedy już też nie na ziemi?

Obok kościoła stał całkowicie nowy krzyż pokutny i Ania powiedziała, że młoda kobieta, został pobity na śmierć przez zazdrosnego męża. Musiał postawiać ten krzyż pokutny przez wykonywania kary śmierci. Kiedy odpowiedziała historię młodej kobiety, miała łzy w oczy. Bo ja nadal trzymała jej rękę, wziąłem ją bardzo mocno w ramię, i z moim chusteczką delikatnie otarł łzy z jej twarzy. Najpierw była wdzięczny, potem szczęśliwy uśmiech od była moja nagroda. Położyła głowę na moim ramieniu i tak staliśmy chwile  bez ruchu przed krzyż. Do niedawna wesoły wichrze, zamieniła się w przemyślany kobieta. Podobała mnie, jak ona mogła mieć tak wiele sympatii dla jej nieznanej osoba. Kiedy głaskałem jej włosy, podniosła głowę i powiedziała; "Chodźmy do domu." Ona już nie mówiła o ja albo ty, ona mówiła o my, i to dawało mnie bardzo szczęśliwy uczucie.


We hadden de hele stad doorkruist, en verlieten haar door de stadspoort. Net als in Zittau, stond ook hier voor de stad een kleine kerk, eigenlijk meer een kleine kapel met een klein kerkhof. Hier werden diegenen begraven, die niet binnen de stadsmuren begraven mochten worden. Maar ik zag, dat, dat al lang niet meer gebeurd was, want er waren slechts oude en vervallen graven. Toen ik Ania er naar vroeg, antwoordde ze me, dat de pastoor in de stad nu alle doden, ongeacht wie, en waarom ze gestorven waren, op het gezamelijke kerkhof in de stad liet begraven, en voor hen ook een stervenspreek hield. De paus in Rome had dat weliswaar verboden, maar de pastoor vindt, dat wij mensen, als overledenen voor God allemaal gelijk zijn, dus waarom dan niet ook al op aarde?
Naast de kerk stond een helemaal nieuw zondekruis en Ania vertelde, dat een jonge vrouw door een jaloerse man dood geslagen was. Hij moest voor het uitvoeren van zijn doodsvonnis nog dit zondekruis oprichten. Toen ze het hele verhaal van de jonge vrouw vertelde, kwamen haar de tranen in de ogen. Omdat ik nog steeds haar hand vast had, nam ik haar heel stevig in de arm, en wiste met mijn zakdoek voorzichtig de tranen van haar gezicht. Een eerst dankbaar, dan een gelukkig lachen van haar was mijn loon. Ze legde haar hoofd op mijn schouder en zo stonden we een tijdje zonder ons te bewegen voor het kruis. De tot voor kort  vrolijke wervelwind, veranderde in een nadenkend wezen. Mij beviel het, dat ze zoveel medeleven met een voor haar onbekend iemand kon hebben. Toen ik met mijn handen over haar haar streek, tilde ze haar hoofd op en zei; ‘ Laten we naar huis gaan.’ Ze sprak niet meer over haar of over mij, ze sprak over ons, en dat maakte me zeer gelukkig.

donderdag 7 augustus 2014

Magdalena 20

Dzieci Raedisch z Kolonii Kwieciszowice
  

Tutaj w Jelenia Góra widoczny było inaczej, było to bardziej wolny? Wciąż myślałem, kiedy Ania weszła do kościele. Zatrzymałem się na chwilę w drzwiach, widziałem, jak ona wzięła wodę święconą i ukłoniła przez wieczny  światło. To było wspaniałe sceny. Poszedłem za nią i poszliśmy siedzieć obok siebie na ławki. Mój wzrok powędrował przez słupków do sufitu kościoła,  i studiowałem tam montowane broń i koło ołtarza moje oczy wrócili na dół . Wziąłem do moje pamięci cały piękny kościół, i zobaczyłem w kącie oka, że Ania skłonił głowę i modlił się w milczeniu. Jak ona miała ładne grube warkocze.

Nagle szturchnął mnie; "Chodź, idziemy, dobrze?" Ona nie czekała na moją odpowiedź, wstał i pchnął mnie z ławki. "Modliłem się, że na tej drodze nic poważnego nie się dzieje z tobą, i  że tu wkrótce .znowu tu wrócisz. Powiedziałem dziękuję, bo obaj jesteśmy dobrymi przyjaciółmi." Dla Ani widoczny  było najwyraźniej oczywiste, że nie ma tajemnic dla przyjaciół. Nawet takie osobiste sprawy jak modlitwy do Boga, wydawało jej że mi musi powiedzieć. Chyba rodziców jej tak uczyła. Przede wszystkim mi się to podobało bardzo. Tak oczywiste jak, że teraz wziął mnie za rękę i wyszliśmy z kościoła. W Zittau wstydziłem się dla innych młodych mężczyźni w mieści, bo wtedy oni plotkowali i mówili pogłoski. Tutaj w Jelenia Góra wydawała mi być inaczej. Ania przywitała okazyjnie innych dziewcząt i chłopców, nie pustać moja ręka. Każdy, kto mi spotkaliśmy, teraz wiedział, że jesteśmy przyjaciółmi, i mówię prawdą  to dla mnie było bardzo ekscytujące, piękne prawda. Szkoda, że ​​był tak różny w Zittau, bardziej kłamliwe.
 
 
Hier in Hirschberg was het klaarblijkelijk anders, was het vrijer? Ik dacht nog steeds na, toen Ania al de kerkruimte binnen ging. Ik bleef een tijdje bij de deur staan, ik zag hoe ze wijwater nam en voor het eeuwig licht, een buiging maakte. Het was een wondermooie scene. Ik ging haar achterna en we gingen langs elkaar in de banken ziten. Mijn blik ging langs de zuilen naar het kerkplafond, en bestudeerde de aangebrachte wapens, en bij het altaargedeelte gleden de ogen weer naar beneden. Ik nam de hele, mooie kerkruimte in me op, en zag ook nog in een ooghoek, dat Ania haar hoofd gebogen had en stilletjes bidde. Wat had ze mooie dikke vlechten.
Plots stootte ze me aan; ’Kom, we gaan weer oke?’ Ze wachtte mijn antwoord niet af, stond op, en duwde me de banken uit. ‘Ik heb ervoor  gebeden, dat je op deze reis niets ernstigs overkomt, en dat je snel weer hierheen komt. Ik heb dank gezegd, omdat we beide goeie vrienden zijn.’ Voor Ania was het klaarblijkelijk vanzelfsprekend, dat men voor vrienden geen geheimen heeft. Zelfs zulke persoonlijke zaken, als een gebed tot God, scheen ze mij te moeten vertellen. Ze zal het wel zo van haar ouders meegekregen hebben. Mij beviel het in ieder geval. Net zo vanzelfsprekend nam ze nu mijn hand in de hare, en we liepen de kerk uit. In Zittau had ik me voor de andere jonge mannen in de stad geschaamd, want die zouden fluisteren, roddelen en allerlei geruchten vertellen. Hier in Hirschberg scheen het anders te zijn. Ania groette af en toe andere meisjes en jongens en liet daarbij mijn hand niet los. Iedereen die ons trof, wisten nu dat we vrienden waren, en dat was de waarheid, een voor mij een zeer opwindende, mooie waarheid. Jammer dat het in Zittau zo anders was, meer leugenachtig.


donderdag 31 juli 2014

Magdalena 19


Pchaliśmy przez rynek do drugiej stronie i stanęłyśmy przed małym kościele. "Idziemy do środku?" pytała, patrząc na mnie pytająco. "Tak proszę", powiedziałem, " ale dlaczego pytasz najpierw?" "Ojciec uważa, że wiele rzeczy który stoją w kościele, i wisiał na ścianie, mają nic wspólnego z Bogiem i z Chrystusem. To prawie nie jest dom Bogu i musiałyby być opróżniony. Właściwie Hus miał rację. To już nie jest wierzyć w Bogu i do Królestwa Niebieskiego. Chodzi więcej o pieniędzy dla prałatów i papieża w Rzymie. Ojciec zawsze marszczył czoło, kiedy idziemy razem na mszę  i ciąga smutną twarz. On kiedyś ksiądz w swoim pokoju czytał kazanie, ponieważ ksiaz wymusza nawet najbiedniejszych w gmina dac pieniądze. Ja naprawdę nie mogłem usłyszeć  tego, ale potajemnie słuchałem przy dzwiach . Na początku myślałem, że ksiądz przyszedł ze względu na mnie, bo ja zawsze bawić się z chłopcami.

Przestraszyłem się. Kiedy Ania powiedziała to ​​w Zittau, ona musiałby przyznać się do kapłana, a Ania otrzymała ciężkiego  karę. Prawdopodobnie jej ojciec miał płacić dużą sumę pieniędzy do kościoła, w celu ochrony jej przez jako kary. Zittau,ostatnie dwa lata kościół był bardzo surowe, dla wszystkich jej obywateli  od pory ze Konsortium arcybiskupiej  z Pradze uciekło do Zittau dla Husytów. Zittau  został  przez to stolicą kościelnego Bohemia. Wszystkich mieszkańców Zittau  musieli  składać 'przysięgę wiary', w którym przysięgali, duchowieństwo, posłuszeństwa Papieżowi we wszystkich sprawach wiary i zniszczyć heretyków. Ludzi z Zittau zroblili to chętnie i z wielką przekonanie i, ponieważ wiele dużych Bohemski panowie, jak Grafensteiner, Molsteiner i Friedländer dołączyli się do tę przysięgę .


We hadden ons over de markt tot aan de andere kant doorgeduwd en stonden voor een kleine kerk. ‘Zullen we naar binnen gaan?’ vroeg ze, en keek me vragend aan. ‘Ja graag’ zei ik, ‘maar waarom vraag je dat eerst?’ ‘Vader vindt dat in de kerk zoveel dingen staan, en aan de muur hangen, die allemaal niets met God en Christus van doen hebben. Het is bijna geen Godshuis meer en zou ontruimd moeten worden. Eigenlijk had Hus helemaal gelijk. Het gaat allang niet meer om het geloven, God en het Hemelrijk. Het gaat veel meer om geld voor de kerkvorsten en voor de paus in Rome. Vader fronst steeds zijn voorhoofd, als we samen naar de mis gaan, en trekt een droevig gezicht. Hij heeft een keer de pastoor in zijn schrijfkamer een boze preek gehouden, omdat hij zelfs van de armste mensen in de gemeente geld afperst. Ik mocht het eigenlijk niet horen, maar heb stiekem bij de deur geluisterd. Ik dacht eerst dat de pastoor, vanwege mij kwam, omdat ik steeds met jongens speel.    
Ik kreeg schrik. Had Ania dat in Zittau gezegd, dan had ze dat bij de pastoor moeten opbiechten, en had Ania een zware straf gekregen. Waarschijnlijk had haar vader een groot geldbedrag aan de kerk moeten betalen, om haar voor straf te behoeden. In Zittau was men de laatste twee jaren zeer streng, voor al haar burgers, sinds het aartsbisschoppelijke konsortium voor de Hussiten van Praag naar Zittau vluchtte, en waardoor werd Zittau de kerkelijke hoofdstad van Bohemen werd. De Zittauer moesten allen een ‘geloofseed’ afleggen, waarin ze de geestelijkheid zworen, in alle geloofskwesties allen de paus te gehoorzamen, en de ketters te vernietigen. De Zittauer hadden dit met grote overtuiging en graag gedaan, want ook vele grote  Bohemische heren, als de Grafensteiner, de Molsteiner en Friedländer hadden zich bij deze eed aangesloten